Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga http://legiakuba.blogspot.com/
Mam nadziej, że wam się spodoba :)
niedziela, 10 listopada 2013
czwartek, 7 listopada 2013
EPILOG
2 LATA PÓŹNIEJ:
WERONIKA:
Nasza kochana córka ma 2 latka jest naszym oczkiem w głowie. Łukasz bardzo ją kocha zresztą ja tak samo. Pracuje z Anią w tej samej klinice co wcześniej, ale już bez Juli ponieważ wyjechała z Mario i Matem rok temu do Monachium. Chociaż z Julka i tak utrzymujemy wszyscy kontakt i bardzo za nią tęsknimy. Jestem na prawdę szczęśliwa mam kochającego męża wspaniałą córkę i czego chcieć więcej chyba nic.
-Mamusiu- woła mnie moja śliczna córka
-Tak skarbie?
-Tata mnie stlaszy caly czas mnie gania- powiedziała siadając mi na kolana, a ja ją pocałowałam i przytuliłam
-Łukasz co Ty jej robisz?
-Dokuczam tej małej księżniczce- Łukasz dosiad się do nas i mocno przytulił
10 LAT PÓŹNIEJ:
ŁUKASZ:
Jejku jestem strasznym szczęściarzem, że mam tak wspaniałą rodzinę. 5 lat temu urodziła mi się moja druga córka ma na imię Laura. 8 lat temu wyprowadziliśmy się na stałe do Polski i zakończyłem karierę piłkarską obecnie jestem poszukiwaczem młodych talentów w jednym z warszawskich klubów piłkarskich. Mieszkamy nie daleko moich rodziców. Układa nam się na prawdę świetnie.
ANIA:
Mieszkam z Marco nadal w Dortmundzie chociaż myślałam nad przeprowadzką do Polski,ale na razie zostajemy tutaj. Mam 14 letniego syna Mata, który gra już w klubie piłkarskim i jest strasznie przystojny oraz 6 letniego synka Leo. Marco jest w nich strasznie zapatrzony. Marco już nie gra w żadnym klubie można powiedzieć, że poszedł na emeryturę i szkoli bardzo poważnie naszego synka i powoli zaczyna już Leo. Strasznie brakuje mi Wery i Julki zawsze byłyśmy blisko siebie a teraz mieszkamy daleko chociaż odwiedzamy się jak najczęściej możemy. Ciesze się, że spotkałam tak wspaniałego mężczyznę jak Marco Reus.
JULIA:
Mieszkam z Mario od 11 lat w Monachium ponieważ tam właśnie grał w piłkę. 6 Lat temu zakończył karierę i trenuje młodych chłopków w klubie. Bardzo lubi tą prace daje mu duże możliwości. Nasz Marcel ma 14 lat już bardzo duży chłopak, ale piłka go nie ciągnie bardziej interesuje się samochodami. Ma już na swoim koncie pierwszy rajd i zajął 3 miejsce. Mario na początku nie chciał, aby Marcel jeździł, ale w końcu to zrozumiał i wspiera naszego synka. Mamy też 8 letnią Melane. A 10 lat temu w końcu doczekałam się na bycie żoną Mario. Nasz ślub był dokładnie taki jak sobie wymarzyłam chyba warto było tyle czekać.
KINGA:
Moja Zuzia ma już 12 lat jest bardzo dobrą dziewczynką i świetnie dogaduje się z Nelką Weroniki i Łukasza. Ja z Grześkiem mieszkam na przeciwko Werki i Łukasza. Ciesze się, że mieszkają w Polsce bo czuje się tak jakbym miała 10 lat kiedy mieszkaliśmy obok siebie i codziennie się widzieliśmy. Cieszę się, że moje życie tak właśnie wygląda.
KUBA:
Ja od 8 lat w raz z moją żoną Agatą, córką Oliwką i synem Tomkiem wyprowadziliśmy się do Polski i mieszkamy nie daleko państwa Piszczków. Nadal z Łukaszem jesteśmy świetnymi przyjaciółmi. Nasze dzieci bardzo dobrze się dogadują. Pracuje razem z Łukim w tym samym klubie tylko tyle, że ja jestem trenerem.
WERONIKA:
Mieszkamy od 8 lat w Warszawie ciesze się bo tęskniłam z tym miastem chciałam też, aby moje córki wychowywały się w Polsce i moje marzenie się spełniło. Żyje nam się na prawdę dobrze. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że moje a raczej nasze życie ro niesamowita historia jak by z jakiegoś filmu. Bo w końcu mało kto może się pochwalić takim życiem jak ja najpierw zakazana miłość potem obraza taty następnie cały natłok mediów i jeszcze dowiedziałam się że jestem adoptowana, ale nigdy w życiu nie zamieniłabym tego życia na żadne inne jestem szczęśliwą kobietą, żoną i matką. Nikt oprócz mnie, Łukasz i moich rodziców nie wie, że jestem adoptowana tak po prostu wolałam i tak zostało mam nadzieję, że tak już pozostanie do końca . Leżałam z Łukaszem dopóki do sypialni nie wparowała Laura:
-Mamusiu? Mogę do was się przytulić?
-No chodź tu słońce- i mała od razu znalazła się obok mnie i Łukasza
-A czemu już wstałaś?- zapytał ją Łukasz tuląc do siebie
-Bo Nela cały mnie obudziła bo szykowała się na przyjazd Mata- zaśmiała się
-O widzę, że chyba pierwsza miłość- puściłam oczko do męża
-Nelka jeszcze jest za młoda- powiedział, a do sypialni weszła Nelcia:
-Mamo, tato przyjechali!- krzyknęła, a my wszyscy zerwaliśmy się na przyjazd Reusów i Goetze
-Jak miło was widzieć- przywitałam każdego z osobna
Po 30 minutach Nelka zabrała Mata i Marcela do Zuzy, a chłopaki poszli na piwo. Natomiast my dziewczyny zostałyśmy z najmłodszymi dziećmi i gadałyśmy o naszym wspaniałym życiu i niesamowitych historiach.
------------------------------------------------------
Cześć końcówka może nie jest taka jak chciałam, ale nie wiedziałam jak to zakończyć. Jejku zaraz chyba się po płaczę tak bardzo będę tęsknić za tym opowiadaniem ponieważ to moje opowiadanie i pierwsze kroki w prowadzeniu bloga.Dziewczynki chciałam Wam strasznie ale to strasznie podziękować za każdą minutę poświęconą mi i za czytanie tych moich marnych wypocin. Strasznie mi miło za te wszystkie komentarze. Dziękuje za wszystko na prawdę i za ty ponad 4 tysiące wyświetleń.Bardzo chciałam podziękować za komentowanie: Klaudii, Marcie, Ewie i Natalii. Dziewczyny nawet nie wiecie jak wam strasznie dziękuje jesteście wielkie to wymnie wspierałyście w tym abym nie przestała pisać. Wielkie dzięki :*
WERONIKA:
Nasza kochana córka ma 2 latka jest naszym oczkiem w głowie. Łukasz bardzo ją kocha zresztą ja tak samo. Pracuje z Anią w tej samej klinice co wcześniej, ale już bez Juli ponieważ wyjechała z Mario i Matem rok temu do Monachium. Chociaż z Julka i tak utrzymujemy wszyscy kontakt i bardzo za nią tęsknimy. Jestem na prawdę szczęśliwa mam kochającego męża wspaniałą córkę i czego chcieć więcej chyba nic.
-Mamusiu- woła mnie moja śliczna córka
-Tak skarbie?
-Tata mnie stlaszy caly czas mnie gania- powiedziała siadając mi na kolana, a ja ją pocałowałam i przytuliłam
-Łukasz co Ty jej robisz?
-Dokuczam tej małej księżniczce- Łukasz dosiad się do nas i mocno przytulił
10 LAT PÓŹNIEJ:
ŁUKASZ:
Jejku jestem strasznym szczęściarzem, że mam tak wspaniałą rodzinę. 5 lat temu urodziła mi się moja druga córka ma na imię Laura. 8 lat temu wyprowadziliśmy się na stałe do Polski i zakończyłem karierę piłkarską obecnie jestem poszukiwaczem młodych talentów w jednym z warszawskich klubów piłkarskich. Mieszkamy nie daleko moich rodziców. Układa nam się na prawdę świetnie.
ANIA:
Mieszkam z Marco nadal w Dortmundzie chociaż myślałam nad przeprowadzką do Polski,ale na razie zostajemy tutaj. Mam 14 letniego syna Mata, który gra już w klubie piłkarskim i jest strasznie przystojny oraz 6 letniego synka Leo. Marco jest w nich strasznie zapatrzony. Marco już nie gra w żadnym klubie można powiedzieć, że poszedł na emeryturę i szkoli bardzo poważnie naszego synka i powoli zaczyna już Leo. Strasznie brakuje mi Wery i Julki zawsze byłyśmy blisko siebie a teraz mieszkamy daleko chociaż odwiedzamy się jak najczęściej możemy. Ciesze się, że spotkałam tak wspaniałego mężczyznę jak Marco Reus.
JULIA:
Mieszkam z Mario od 11 lat w Monachium ponieważ tam właśnie grał w piłkę. 6 Lat temu zakończył karierę i trenuje młodych chłopków w klubie. Bardzo lubi tą prace daje mu duże możliwości. Nasz Marcel ma 14 lat już bardzo duży chłopak, ale piłka go nie ciągnie bardziej interesuje się samochodami. Ma już na swoim koncie pierwszy rajd i zajął 3 miejsce. Mario na początku nie chciał, aby Marcel jeździł, ale w końcu to zrozumiał i wspiera naszego synka. Mamy też 8 letnią Melane. A 10 lat temu w końcu doczekałam się na bycie żoną Mario. Nasz ślub był dokładnie taki jak sobie wymarzyłam chyba warto było tyle czekać.
KINGA:
Moja Zuzia ma już 12 lat jest bardzo dobrą dziewczynką i świetnie dogaduje się z Nelką Weroniki i Łukasza. Ja z Grześkiem mieszkam na przeciwko Werki i Łukasza. Ciesze się, że mieszkają w Polsce bo czuje się tak jakbym miała 10 lat kiedy mieszkaliśmy obok siebie i codziennie się widzieliśmy. Cieszę się, że moje życie tak właśnie wygląda.
KUBA:
Ja od 8 lat w raz z moją żoną Agatą, córką Oliwką i synem Tomkiem wyprowadziliśmy się do Polski i mieszkamy nie daleko państwa Piszczków. Nadal z Łukaszem jesteśmy świetnymi przyjaciółmi. Nasze dzieci bardzo dobrze się dogadują. Pracuje razem z Łukim w tym samym klubie tylko tyle, że ja jestem trenerem.
WERONIKA:
Mieszkamy od 8 lat w Warszawie ciesze się bo tęskniłam z tym miastem chciałam też, aby moje córki wychowywały się w Polsce i moje marzenie się spełniło. Żyje nam się na prawdę dobrze. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że moje a raczej nasze życie ro niesamowita historia jak by z jakiegoś filmu. Bo w końcu mało kto może się pochwalić takim życiem jak ja najpierw zakazana miłość potem obraza taty następnie cały natłok mediów i jeszcze dowiedziałam się że jestem adoptowana, ale nigdy w życiu nie zamieniłabym tego życia na żadne inne jestem szczęśliwą kobietą, żoną i matką. Nikt oprócz mnie, Łukasz i moich rodziców nie wie, że jestem adoptowana tak po prostu wolałam i tak zostało mam nadzieję, że tak już pozostanie do końca . Leżałam z Łukaszem dopóki do sypialni nie wparowała Laura:
-Mamusiu? Mogę do was się przytulić?
-No chodź tu słońce- i mała od razu znalazła się obok mnie i Łukasza
-A czemu już wstałaś?- zapytał ją Łukasz tuląc do siebie
-Bo Nela cały mnie obudziła bo szykowała się na przyjazd Mata- zaśmiała się
-O widzę, że chyba pierwsza miłość- puściłam oczko do męża
-Nelka jeszcze jest za młoda- powiedział, a do sypialni weszła Nelcia:
-Mamo, tato przyjechali!- krzyknęła, a my wszyscy zerwaliśmy się na przyjazd Reusów i Goetze
-Jak miło was widzieć- przywitałam każdego z osobna
Po 30 minutach Nelka zabrała Mata i Marcela do Zuzy, a chłopaki poszli na piwo. Natomiast my dziewczyny zostałyśmy z najmłodszymi dziećmi i gadałyśmy o naszym wspaniałym życiu i niesamowitych historiach.
------------------------------------------------------
Cześć końcówka może nie jest taka jak chciałam, ale nie wiedziałam jak to zakończyć. Jejku zaraz chyba się po płaczę tak bardzo będę tęsknić za tym opowiadaniem ponieważ to moje opowiadanie i pierwsze kroki w prowadzeniu bloga.Dziewczynki chciałam Wam strasznie ale to strasznie podziękować za każdą minutę poświęconą mi i za czytanie tych moich marnych wypocin. Strasznie mi miło za te wszystkie komentarze. Dziękuje za wszystko na prawdę i za ty ponad 4 tysiące wyświetleń.Bardzo chciałam podziękować za komentowanie: Klaudii, Marcie, Ewie i Natalii. Dziewczyny nawet nie wiecie jak wam strasznie dziękuje jesteście wielkie to wymnie wspierałyście w tym abym nie przestała pisać. Wielkie dzięki :*
poniedziałek, 4 listopada 2013
ROZDZIAŁ 30
2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ:
Łukasz jest na treningu, a ja na spacerze z małą. Postanowiłam, że zrobię mu niespodziankę i pójdziemy do niego. Weszłam na korytarz gdzie chłopcy w raz z trenerem wychodzili z szatni:
-Kochanie ale fajnie, że jesteś - przytulił mnie i delikatnie dotknął małej tak, aby jej nie obudzić.
-Cóż to za piękne damy nas odwiedziły- przywitał nas Klopp- śliczna ta wasza mała
-To prawda mam śliczną chrześnice- wtrącił Kuba
-Podobna do Ciebie Werka- powiedział Robert
-O patrzcie kto idzie- powiedział trener wskazując na Mata i Marcelka, którzy biegli w naszą stronę - cześć panowie
-Dzień dobry- odpowiedzieli równocześnie
-Rośnie nam Reus i Goteze- zaśmiał się Lewy- zachowują się identycznie jak ich tatusiowe
-Chłopcy a wy sami tutaj jesteście?- zapytałam i w tedy ujrzałam Julkę i Anię- o dziewczyny jesteście - przytuliłam je
-No Werka pokaż nam tą małą księżniczkę- powiedziała Julka i razem z chłopcami podeszły do wózka- no urocza po tatusiu
-I śliczna po mamusi- dokończyła Ania
-Myślałem, że będę miał kolegę- powiedział zawiedziony Mat
-Następnym razem będzie kolega- powiedział Łukasz biorąc chłopca na ręce
-Ej mam pomysł może byśmy pojechali na działkę my, wy i państwo Reus- powiedziała Julka
-Świetny pomysł- powiedziałam- chłopcy trochę pobiegają my odpoczniemy na świeżym powietrzu
-Dobra to spotykamy się na miejscu za 2 godziny- powiedział Łukasz i pojechaliśmy do domu zabrać rzeczy.
Trochę ich było ponieważ przy małym dziecku jest dużo klamotów. Po nie całych 2 godzinach byliśmy na miejscu. Chłopcy byli w niebo wzięci mieli duże pole do popisu jeżeli chodzi o piłkę, ale Mario, Marco i Łukasz też zachowywali się jak mali chłopcy. Natomiast my dziewczyny siedziałyśmy na tarasie po pijając zimny koktajl z truskawek.
-Pomyślałybyście kiedyś, że nasze, życie będzie tak wyglądać?- zapytała Ania patrząca na naszych chłopców
-Nigdy w życiu. Nawet w snach mi się nie śniło, że będę miała za narzeczonego piłkarza- zaśmiała się Julka - i jeszcze synka który też lata za piłką
-O sobie nie wspomnę, że niby ja i Łukasz? Owszem marzyłam, ale nigdy nie pomyślałabym, że tak to się kończy- wtrąciłam
-Ja tak samo- odpowiedziała Ania- Werka tak naprawdę to dzięki Tobie nasze życie tak wygląda
-Aniu chyba żartujesz.Przecież ja nic nie zrobiłam
-No jak to nie to Ty kazałaś nam jechać no Niemiec z Tobą. Ty poznałaś nas z chłopakami.- powiedziała Julka
- Tak po prostu się stało. Kocham was dziewczyny i ciesze się, że mam takie przyjaciółki- przytuliłam je
Gdy chłopcy już spali postanowiliśmy zrobić ognisko tak jak zawsze kiedy tutaj przyjeżdżaliśmy. Dziewczyny z Mario i Marco siedzieli przy ognisku. A ja wychodząc z domu wpadłam na Łukasza, który delikatnie bujał wózek:
-Pamiętasz jak 4 lata temu pierwszy raz Cię pocałowałem? Jak 4 lata temu to wszystko się zaczęło właśnie w tym miejscu.- przytulił mnie do siebie i mówił mi to wszystko patrząc mi prosto w oczy
-Pamiętam.Jak mogłabym zapomnieć
-A teraz jesteśmy małżeństwem, mamy córkę i kochamy się do szaleństwa - pocałował mnie czule- Dziękuje, że jesteś właśnie ze mną
-Jestem z Tobą bo jesteś wspaniały Łukasz - w biłam się jeszcze raz w jego usta i spojrzałam na Nelkę , która słodko spała wózeczku.
- Nasze życie to jakaś niesamowita historia- zaśmiał się Łukasz
-Masz racje kochanie
--------------------------------------------------------------------------------
Cześć kochane :* Jejku to już prawię koniec został tylko epilog i się żegnamy. Tyle czasu pisałam i bardzo związałam się z tym blogiem. Gorąco was pozdrawiam i mam nadzieje, że podoba wam się ten ostatni rozdział. Epilog dodam jak najszybciej :) BUZIAKI LENA:*
STRÓJ WERY:
Łukasz jest na treningu, a ja na spacerze z małą. Postanowiłam, że zrobię mu niespodziankę i pójdziemy do niego. Weszłam na korytarz gdzie chłopcy w raz z trenerem wychodzili z szatni:
-Kochanie ale fajnie, że jesteś - przytulił mnie i delikatnie dotknął małej tak, aby jej nie obudzić.
-Cóż to za piękne damy nas odwiedziły- przywitał nas Klopp- śliczna ta wasza mała
-To prawda mam śliczną chrześnice- wtrącił Kuba
-Podobna do Ciebie Werka- powiedział Robert
-O patrzcie kto idzie- powiedział trener wskazując na Mata i Marcelka, którzy biegli w naszą stronę - cześć panowie
-Dzień dobry- odpowiedzieli równocześnie
-Rośnie nam Reus i Goteze- zaśmiał się Lewy- zachowują się identycznie jak ich tatusiowe
-Chłopcy a wy sami tutaj jesteście?- zapytałam i w tedy ujrzałam Julkę i Anię- o dziewczyny jesteście - przytuliłam je
-No Werka pokaż nam tą małą księżniczkę- powiedziała Julka i razem z chłopcami podeszły do wózka- no urocza po tatusiu
-I śliczna po mamusi- dokończyła Ania
-Myślałem, że będę miał kolegę- powiedział zawiedziony Mat
-Następnym razem będzie kolega- powiedział Łukasz biorąc chłopca na ręce
-Ej mam pomysł może byśmy pojechali na działkę my, wy i państwo Reus- powiedziała Julka
-Świetny pomysł- powiedziałam- chłopcy trochę pobiegają my odpoczniemy na świeżym powietrzu
-Dobra to spotykamy się na miejscu za 2 godziny- powiedział Łukasz i pojechaliśmy do domu zabrać rzeczy.
Trochę ich było ponieważ przy małym dziecku jest dużo klamotów. Po nie całych 2 godzinach byliśmy na miejscu. Chłopcy byli w niebo wzięci mieli duże pole do popisu jeżeli chodzi o piłkę, ale Mario, Marco i Łukasz też zachowywali się jak mali chłopcy. Natomiast my dziewczyny siedziałyśmy na tarasie po pijając zimny koktajl z truskawek.
-Pomyślałybyście kiedyś, że nasze, życie będzie tak wyglądać?- zapytała Ania patrząca na naszych chłopców
-Nigdy w życiu. Nawet w snach mi się nie śniło, że będę miała za narzeczonego piłkarza- zaśmiała się Julka - i jeszcze synka który też lata za piłką
-O sobie nie wspomnę, że niby ja i Łukasz? Owszem marzyłam, ale nigdy nie pomyślałabym, że tak to się kończy- wtrąciłam
-Ja tak samo- odpowiedziała Ania- Werka tak naprawdę to dzięki Tobie nasze życie tak wygląda
-Aniu chyba żartujesz.Przecież ja nic nie zrobiłam
-No jak to nie to Ty kazałaś nam jechać no Niemiec z Tobą. Ty poznałaś nas z chłopakami.- powiedziała Julka
- Tak po prostu się stało. Kocham was dziewczyny i ciesze się, że mam takie przyjaciółki- przytuliłam je
Gdy chłopcy już spali postanowiliśmy zrobić ognisko tak jak zawsze kiedy tutaj przyjeżdżaliśmy. Dziewczyny z Mario i Marco siedzieli przy ognisku. A ja wychodząc z domu wpadłam na Łukasza, który delikatnie bujał wózek:
-Pamiętasz jak 4 lata temu pierwszy raz Cię pocałowałem? Jak 4 lata temu to wszystko się zaczęło właśnie w tym miejscu.- przytulił mnie do siebie i mówił mi to wszystko patrząc mi prosto w oczy
-Pamiętam.Jak mogłabym zapomnieć
-A teraz jesteśmy małżeństwem, mamy córkę i kochamy się do szaleństwa - pocałował mnie czule- Dziękuje, że jesteś właśnie ze mną
-Jestem z Tobą bo jesteś wspaniały Łukasz - w biłam się jeszcze raz w jego usta i spojrzałam na Nelkę , która słodko spała wózeczku.
- Nasze życie to jakaś niesamowita historia- zaśmiał się Łukasz
-Masz racje kochanie
--------------------------------------------------------------------------------
Cześć kochane :* Jejku to już prawię koniec został tylko epilog i się żegnamy. Tyle czasu pisałam i bardzo związałam się z tym blogiem. Gorąco was pozdrawiam i mam nadzieje, że podoba wam się ten ostatni rozdział. Epilog dodam jak najszybciej :) BUZIAKI LENA:*
STRÓJ WERY:
STRÓJ WERKI WIECZOREM :
sobota, 2 listopada 2013
ROZDZIAŁ 29
5 DNI PÓŹNIEJ:
WERONIKA:
Leżę w szpitalu dopiero 5 dni czuje się tak jak bym była tu wieczność. Oczywiście odwiedza mnie sporo osób bo moi rodzice, Łukasza, Kinga. Ale wolałabym być w domu. Łukasz jeszcze przez tydzień będzie w Polsce, a potem powinien wyjechać do Dortmundu. Chociaż wiem, że to nie będzie łatwe. Nie chce mnie tu zostawić niby samej.
ŁUKASZ:
Moja wspaniała Wercia leży w szpitalu, a ja na jestem zgrupowaniu. I tak nic do mnie nie dociera nie mogę się skupić. Dobrze tylko, że przez najbliższy czas nie ma żadnego meczu. Właśnie gdy wróciłem z restauracji dostałem telefon:
-Dzień dobry. Z tej strony pielęgniarka Małgorzata Jackiewicz. Pańska żona właśnie zaczęła rodzić
-O Boże ja już jadę- wyłączyłem się czym prędzej i wybiegłem z korytarza.
-Łukasz co się stało?- pytał mnie Kuba
-Kuba Weronika... Weronika- nie mogłem wydusić słowa
-Co jej się stało? - pytał spanikowany
-Ona rodzi!
-Dobra to jedziemy do szpitala. - Kuba wziął mnie za ramię i jak najszybciej udaliśmy się do szpitala.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Szukałem jak najszybciej doktora, aby się czegoś dowiedzieć:
-Przepraszam chciałem się zapytać co z Weroniką Piszczek? - zapytał Kuba bo ja nie dałem rady chodziłem w tą i powrotem
-Pańska żona jest na porodówce. - uśmiechnęła się starsza kobieta
-Nie to nie jest moja żona. To mojego kolegi- Kuba wskazał na mnie
-To proszę powiedzieć koledze, że musi chwilę jeszcze poczekać - i odeszła od nas.
Kuba zadzwonił po ciocie, wujka jak i po moich rodziców. Nie długo po tym byli w szpitalu. Kuba cały czas mnie wspierał. Po jakiś 2 godzinach wyszła do nas pani doktór:
-Panie Łukaszu ma pan cudowną córkę. A pańska żona jest na prawdę dzielna. Proszę do nich iść- po jej słowach łzy poleciały mi po policzku. Jak najszybciej otworzyłem drzwi do sali. Ujrzałem moje dwie kochane kobiety. Weronika trzymała na swoich rękach naszą córcie. Podeszłem do Werci i ją ucałowałem:
-Kochanie mogę?- zapytałem nie pewnie
-Oczywiście- podała mi naszą córkę- Łukasz Ty płakałeś?
-Ne wydaje Ci się.
-Przecież widzę . Kocham Cie kochanie
-Ja Was też kocham. Dziękuje Ci za wszystko skarbie- gdy trzymałem tak moją córkę poczułem coś nie zwykłego nawet nie jestem w stanie tego opisać. Po prostu kocham tą małą. Do sali w padł Kuba i cała reszta:
-Ale śliczna ta wasza maleńka po prostu piękna- zachwycał się Kuba
-Nosek ma Łukasza stwierdziła- moja mama
-A oczka Werci- dokończyła ciocia
-Dobra ustawcie sie zrobię wam zdjęcie- powiedział Kuba
I uwiecznił tak wspaniałą chwilę na zdjęciu.
3 DNI PÓŹNIEJ:
WERONIKA:
Jestem szczęśliwą mamą małej kochanej Nelci. Moja córcia jest na prawdę grzeczna i prawie w ogóle nie płaczę. Właśnie czekamy na Łukasza ponieważ dziś wychodzimy, z szpitala.
-Kochanie przepraszam, że tyle czekałyście- wpadł zdyszany do sali pocałował mnie i wziął małą na ręce
-Nic się nie stało- uśmiechnęłam się i do sali weszła doktor z wypisem
-Proszę to pani wypis. Mogą już państwo jechać szczęśliwie do domu.- dała mi karteczkę i wyszła
-To włóż małą do fotelika i idziemy- Łukasz też tak robił
Poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod dom moich rodziców. Marzyłam o długiej kąpieli i łóżku. Łukasz wziął fotelik i nasze rzeczy i weszliśmy do środka.
-Niespodzianka- krzyknęli moi, Łukasz rodzice oraz Kinga z Grześkiem i Kuba. Byłam kompletnie zdziwiona i jednocześnie mile zaskoczona taką niespodzianką.
-Dziękuje wam - uśmiechnęłam się- To twoja sprawka kochanie- zapytałam po cichu mojego męża, a on tylko się uśmiechnął
Wszyscy byli zachwyceni naszą córeczką. Zuzia przez ten czas co jej nie widziałam bardzo urosła prawię jej nie poznałam. Śliczna dziewczynka. Po obiedzie postanowiłam z Łukaszem o coś poprosić Kingę i Kubę:
-Korzystając z okazji chcieliśmy Kubę oraz Kingę poprosić o to aby byli rodzicami chrzestnymi naszej Neli- powiedział Łukasz
-Ja się zgadzam i jestem bardzo szczęśliwy- powiedział Kuba
-No ja też oczywiście- zaśmiała się Kinia
-To bardzo się cieszymy- odpowiedziałam
NASTĘPNEGO DNIA:
Dziś właśnie wylatujemy do Dortmundu. Łukasz musi zacząć treningi, a on nie chce jechać tam bez nas.
-Szkoda, że musicie już jechać - powiedział tata- Będę tęsknić, a szczególnie za wnusią
-Tato przecież będziemy was odwiedzać wy też możecie do nas przylecieć- przytuliłam go
-No ale to nie samo zrozum nas córciu- wtrąciła mama
-Dacie radę.
-Już przyjechała taksówka.Musimy jechać - oświadczył Piszczek
-Uważaj na te dwa skarby- poklepał mój tata go po ramieniu
-Obiecuje
Pożegnałam się z rodzicami i pojechaliśmy na lotnisko. Nela cały lot spokojnie przespała, a tak się bałam jak to będzie, ale nie ma co martwić się na zapas. W końcu dotarliśmy do naszego domu.
-Jejku jak dawno tu nie byliśmy - powiedziałam wchodząc do domu
-Oj dawno. Chodź pokażę Ci pokój małej- trzymając małą na rękach zaprowadził mnie do jej królestwa.
-Tutaj jest pięknie! Nie wiedziałam,że aż tak ślicznie to wyszło- Łukasz wynajął projektantkę, która zaprojektowała nam pokój kiedy my byliśmy w Polsce - Dziękuje - pocałowałam go i moją córkę
-Nie ma za co skarbie
--------------------------------------------------------------------------
Cześć Rybcie :* chciałam wam powiedzieć że to już przed ostatni rozdział :( czas powoli się żegnać. Nie jestem za bardzo zadowolona z tego rozdziału ale oceńcie same. Buziaki Lena :*
STROJE WERY:
WERONIKA:
Leżę w szpitalu dopiero 5 dni czuje się tak jak bym była tu wieczność. Oczywiście odwiedza mnie sporo osób bo moi rodzice, Łukasza, Kinga. Ale wolałabym być w domu. Łukasz jeszcze przez tydzień będzie w Polsce, a potem powinien wyjechać do Dortmundu. Chociaż wiem, że to nie będzie łatwe. Nie chce mnie tu zostawić niby samej.
ŁUKASZ:
Moja wspaniała Wercia leży w szpitalu, a ja na jestem zgrupowaniu. I tak nic do mnie nie dociera nie mogę się skupić. Dobrze tylko, że przez najbliższy czas nie ma żadnego meczu. Właśnie gdy wróciłem z restauracji dostałem telefon:
-Dzień dobry. Z tej strony pielęgniarka Małgorzata Jackiewicz. Pańska żona właśnie zaczęła rodzić
-O Boże ja już jadę- wyłączyłem się czym prędzej i wybiegłem z korytarza.
-Łukasz co się stało?- pytał mnie Kuba
-Kuba Weronika... Weronika- nie mogłem wydusić słowa
-Co jej się stało? - pytał spanikowany
-Ona rodzi!
-Dobra to jedziemy do szpitala. - Kuba wziął mnie za ramię i jak najszybciej udaliśmy się do szpitala.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Szukałem jak najszybciej doktora, aby się czegoś dowiedzieć:
-Przepraszam chciałem się zapytać co z Weroniką Piszczek? - zapytał Kuba bo ja nie dałem rady chodziłem w tą i powrotem
-Pańska żona jest na porodówce. - uśmiechnęła się starsza kobieta
-Nie to nie jest moja żona. To mojego kolegi- Kuba wskazał na mnie
-To proszę powiedzieć koledze, że musi chwilę jeszcze poczekać - i odeszła od nas.
Kuba zadzwonił po ciocie, wujka jak i po moich rodziców. Nie długo po tym byli w szpitalu. Kuba cały czas mnie wspierał. Po jakiś 2 godzinach wyszła do nas pani doktór:
-Panie Łukaszu ma pan cudowną córkę. A pańska żona jest na prawdę dzielna. Proszę do nich iść- po jej słowach łzy poleciały mi po policzku. Jak najszybciej otworzyłem drzwi do sali. Ujrzałem moje dwie kochane kobiety. Weronika trzymała na swoich rękach naszą córcie. Podeszłem do Werci i ją ucałowałem:
-Kochanie mogę?- zapytałem nie pewnie
-Oczywiście- podała mi naszą córkę- Łukasz Ty płakałeś?
-Ne wydaje Ci się.
-Przecież widzę . Kocham Cie kochanie
-Ja Was też kocham. Dziękuje Ci za wszystko skarbie- gdy trzymałem tak moją córkę poczułem coś nie zwykłego nawet nie jestem w stanie tego opisać. Po prostu kocham tą małą. Do sali w padł Kuba i cała reszta:
-Ale śliczna ta wasza maleńka po prostu piękna- zachwycał się Kuba
-Nosek ma Łukasza stwierdziła- moja mama
-A oczka Werci- dokończyła ciocia
-Dobra ustawcie sie zrobię wam zdjęcie- powiedział Kuba
I uwiecznił tak wspaniałą chwilę na zdjęciu.
3 DNI PÓŹNIEJ:
WERONIKA:
Jestem szczęśliwą mamą małej kochanej Nelci. Moja córcia jest na prawdę grzeczna i prawie w ogóle nie płaczę. Właśnie czekamy na Łukasza ponieważ dziś wychodzimy, z szpitala.
-Kochanie przepraszam, że tyle czekałyście- wpadł zdyszany do sali pocałował mnie i wziął małą na ręce
-Nic się nie stało- uśmiechnęłam się i do sali weszła doktor z wypisem
-Proszę to pani wypis. Mogą już państwo jechać szczęśliwie do domu.- dała mi karteczkę i wyszła
-To włóż małą do fotelika i idziemy- Łukasz też tak robił
Poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod dom moich rodziców. Marzyłam o długiej kąpieli i łóżku. Łukasz wziął fotelik i nasze rzeczy i weszliśmy do środka.
-Niespodzianka- krzyknęli moi, Łukasz rodzice oraz Kinga z Grześkiem i Kuba. Byłam kompletnie zdziwiona i jednocześnie mile zaskoczona taką niespodzianką.
-Dziękuje wam - uśmiechnęłam się- To twoja sprawka kochanie- zapytałam po cichu mojego męża, a on tylko się uśmiechnął
Wszyscy byli zachwyceni naszą córeczką. Zuzia przez ten czas co jej nie widziałam bardzo urosła prawię jej nie poznałam. Śliczna dziewczynka. Po obiedzie postanowiłam z Łukaszem o coś poprosić Kingę i Kubę:
-Korzystając z okazji chcieliśmy Kubę oraz Kingę poprosić o to aby byli rodzicami chrzestnymi naszej Neli- powiedział Łukasz
-Ja się zgadzam i jestem bardzo szczęśliwy- powiedział Kuba
-No ja też oczywiście- zaśmiała się Kinia
-To bardzo się cieszymy- odpowiedziałam
NASTĘPNEGO DNIA:
Dziś właśnie wylatujemy do Dortmundu. Łukasz musi zacząć treningi, a on nie chce jechać tam bez nas.
-Szkoda, że musicie już jechać - powiedział tata- Będę tęsknić, a szczególnie za wnusią
-Tato przecież będziemy was odwiedzać wy też możecie do nas przylecieć- przytuliłam go
-No ale to nie samo zrozum nas córciu- wtrąciła mama
-Dacie radę.
-Już przyjechała taksówka.Musimy jechać - oświadczył Piszczek
-Uważaj na te dwa skarby- poklepał mój tata go po ramieniu
-Obiecuje
Pożegnałam się z rodzicami i pojechaliśmy na lotnisko. Nela cały lot spokojnie przespała, a tak się bałam jak to będzie, ale nie ma co martwić się na zapas. W końcu dotarliśmy do naszego domu.
-Jejku jak dawno tu nie byliśmy - powiedziałam wchodząc do domu
-Oj dawno. Chodź pokażę Ci pokój małej- trzymając małą na rękach zaprowadził mnie do jej królestwa.
-Tutaj jest pięknie! Nie wiedziałam,że aż tak ślicznie to wyszło- Łukasz wynajął projektantkę, która zaprojektowała nam pokój kiedy my byliśmy w Polsce - Dziękuje - pocałowałam go i moją córkę
-Nie ma za co skarbie
--------------------------------------------------------------------------
Cześć Rybcie :* chciałam wam powiedzieć że to już przed ostatni rozdział :( czas powoli się żegnać. Nie jestem za bardzo zadowolona z tego rozdziału ale oceńcie same. Buziaki Lena :*
STROJE WERY:
NELA:
ZUZA:
Subskrybuj:
Posty (Atom)