wtorek, 27 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 15



WERONIKA:
Dziś wszyscy  wylatujemy do Dortmundu:
-Skarbie choć już bo nie zdążymy- krzyczał Łukasz
-No zaraz mam jeszcze jedną torbę
-To Ci pomogę- powiedział i tak też zrobił

Pożegnanie z ciocią było bardzo ciężkie, ale w końcu wszyscy udaliśmy się do samochodu wujka. Po 30 minutach byliśmy na lotnisku. Oczywiście brakowało nam jeszcze państwa Reus i Gotze, ale w końcu zajechali taksówką:
-Oj przepraszamy za spóźnienie , ale Julka tyle w łazience  siedziała- powiedział Mario całkiem poważnie
-Boże Mario, ale Ty  głupi jesteś. To ty 30 minut w łazience siedziałeś!- powiedziała Julka waląc Mario w ramie. Oni są tacy słodcy jak się droczą
-To na pewno racja bo Mario po treningu to szykuje się godzinę- wtrącił Łukasz
-Dobra  koniec tego. Idziemy- pogoniła ich Kinga
Siedzieliśmy na swoich miejscach  w samolocie. Mario cały czas dokuczał
Marco.
-Marco …Marco – mówił Mario
-Czego Ty znów chcesz człowieku?- pytał się Marco patrzący w stronę przyjaciela
-A wiesz co już nic możesz sobie spać nie będę Ci przeszkadzać.
I tak było w kółko co parę minut, a Marco cały czas się nabięrał
-Jejku ile to można gadać jedno i to samo- powiedziałam do Łukasz
- Sam nie wiem, ale oni tak mają zawsze- odpowiedział- Ej  chłopaki już spokój
-NO dobra ja już będę grzeczny – zaśmiał się Mario
Po wyjściu z lotniska pojechałam do Łukasza. W domu byliśmy o 18. Przygotowaliśmy razem kolacje z tego co znaleźliśmy, a w lodówce nie było za wiele. Po kolacji postanowiłam się wykąpać. Zajrzałam do walizki:
-O nie! Nie mam żadnej czystej pidżamy- powiedziałam sama do siebie- Skarbie dasz mi jakąś koszulkę ?
-No jasne przyniosę Ci do łazienki

Wykąpałam się i czekała już na mnie czysta bluzka reprezentanta Polski z numerem 26. Schodziłam po schodach gdzie leżał Łukasz na wygodnej kanapie
-Jejku jak Ty pięknie wyglądasz. Teraz Ci nie odpuszczę- powiedział chłopak
Wziął mnie na ręce i zaprowadził do sypialni. Położył na łóżku i zaczął całować coraz to bardziej pożądliwie, a ja mu się oddałam w 100%
-Teraz gdy już jesteśmy razem oficjalnie to chyba mogę- powiedział śmiejąc się, a ja się tylko uśmiechnęłam i zdjęłam koszulkę
Zaraz poczułam jak znalazł się we mnie. Po nocy pełnej wrażeń szybo zasnęliśmy wtuleni w siebie.

RANEK:
Już jutro Łukasz zaczyna nowy sezon w BVB , a mieliśmy razem gdzieś wyjechać odpocząć , ale to tak wszystko szybko zleciało. Bardzo tęsknie za Polską. Tym bardziej, że byłam tam tylko tydzień i czuje duży nie dosyt tej wizyty.
ŁUKASZ:
Dzisiejszy dzień jest wspaniały, a już nie wspomnę o nocy. Niestety zaraz zaczynam nowy sezon i znów treningi i bark czasu dla bliskich. Siedziałem z Werką i cieszyliśmy się ostatnimi chwilami tak beztroskiego popołudnia dopóki nie dostała telefonu
WERA:
-Hej Werciu. Czy mogła byś przyjechać do domu?- zapytała Julia
-No oczywiście zaraz będę- odpowiedziałam i się rozłączyłam- Łukasz ja muszę wracać do domu
-Dlaczego?
-Nie wiem, ale Julka mnie prosiła. Kocham Cię.Papa- powiedziałam i zabrałam swoje, rzeczy.
Po nie całych 20 minutach byłam na miejscu. Weszłam do salonu nikogo nie było, więc udałam się do Julki pokoju. Blondynka leżała na łóżku i płakała . Bardzo się wystraszyłam ponieważ ona nigdy nie płaczę:
-Jejku Julka co się stało?- zapytałam ale nie dostałam odpowiedzi- Julka czy Mario coś Ci zrobił? No powiedz proszę! Julka martwię się!
-Werka no bo Mario….Mario się o mnie w ogóle nie stara- powiedziała szlochając
-No co Ty mówisz Julka – powiedziałam poprawiając jej włosy
-No Wera  Ania z Marco zamieszkali razem nawet się zaręczyli! A Mario zachowuje się jak dziecko. Ja nawet nie wiem czy on mnie kocha!
-Jak to Ania z Marco się zaręczyli? – pytałam bardzo zaskoczona
-To Ty nic nie wiesz? Marco oświadczył się jej w Polsce – powiedziała nie płacząc
-Ja nic nie wiem, ale sobie z nią o tym pogadam – powiedziałam oburzona –Ale wracając do Ciebie. Mówię Ci, że Mario Cię kocha! On jest szaleńczo zakochany
-Wcale nie- powiedziała głośniej- My cały czas stoimy w miejscu
-Jejku Julka każdy mówi, że Mario się zmienił. On cały czas mówi o Tobie na treningach już nawet Klopp z nim nie wytrzymuje. Więc nie mów  mi, ze on Cię nie kocha. Ok.? A po drugie masz się wziąć w garść!
-No dobrze może masz racje
- Na pewno mam, a skąd wiesz, że Mario czegoś dla Ciebie nie szykuję? Może po prostu się boi Twojej reakcji.
- NO błagam Cię nie jestem jakaś dla niego straszna- odpowiedziała z uśmiechem
- NO wcale jak tylko mu dogryzasz i walisz w ramię- zaczęłyśmy się śmiać. Rozweseliłam trochę Julkę

NASTĘPNEGO DNIA:

Wstałam o 11 Julki już nie było bo miała jechać do rodziców. Postanowiłam, że się wykąpie , zjem śniadanie i zadzwonię do Mario. I tak zrobiłam . Gdy zobaczyłam na zegarek od razu pomyślałam, że chłopcy kończą trening i wybrałam numer do Mario.
Mario:
Zakończyliśmy trening i weszliśmy do szatni . Zadzwonił mój telefon:
-Hej Mario- powiedziała Weronika
-No hej ślicznotko
-Mario chciała bym się z Tobą spotkać.
-Ze mną ?- zapytałem z niedowierzaniem 
-Z Tobą . A czy To takie dziwne?- zapytała z ironią
-No to bardzo się cieszę . Spotkajmy się za 30 minut w kawiarni przy stadionie
-Świetnie będę czekać. Pa- rozłączyła się
-Mario z Kim gadałeś? – zapytał Łukasz
-A no z Weroniką- powiedziałem dumny
-Jak to ? I ona się z Tobą umówiła?- Pytał
-A no tak Łukaszku umówiła – mówiłem bardzo poważnie- może się jej znudziłeś- zaśmiałem się
-Ona chyba numery pomyliła- zaśmiał się
-Oj Łukasz Mario podrywa Ci dziewczynę – zaśmiał się Kuba

WERONIKA:

Byłam na miejscu i czekałam na Mario.
- No tak przecież on się zawsze spóźnia- pomyślałam
Ale właśnie wszedł i się przywitał :
-To o czym chcesz ze mną rozmawiać? –zapytał
- O Julce. Posłuchaj ona uważa, że Ty jej nie kochasz .
-Jak to? Przecież ja ją kocham- powiedział zdezorientowany
-Ona uważa, że Ty za mało się starasz. Julka patrzy na Anię i Marco . No wiesz oni zaręczyli się mieszkają razem, a wy nic z Tych rzeczy – wyjaśniłam mu na spokojnie
-Wera ja chciałem to zrobić , ale się bałem .- powiedział dość smutny
-To  świetnie. Poproś ją o to nawet dziś. Tylko nie mów jej, że z Tobą o tym gadałam
-Sądzisz, że taki pierścionek się jej spodoba?- zapytał wyjmując czerwone pudełeczko z pierścionkiem
-Jejku Mario on jest piękny. Na pewno !- powiedziałam uradowana- Zrobimy tak ona wraca od rodziców o 16 więc ja coś przygotuje do jedzenia ,a ty kup kwiaty i ładnie się ubierz i bądź o 15:30. Tylko Mario błagam Cię nie spóźnij się – powiedziałam litościwym głosem
-Bardzo dobry plan. Postaram się Werka. Zrobię co w mojej mocy- zaśmiał się
Wyszłam z kawiarni od razu do sklepu, żeby kupić jakieś produkty. Nie jestem dobrą kucharką ale może coś wytworze. Na pewno będzie to lepsze niż jak by  miał gotować Mario . Szybko zabrałam się za sprzątanie i gotowanie. Nim się obróciłam było już wszystko gotowe i do mieszkania wpadł Mario:
- Werka nie spóźniłem się? – pytał zdyszany z kwiatami w ręku
-Nie. – powiedziałam śmiejąc się na jego widok- może dam Ci wody?
-Oj poproszę . Jak ładnie to wszystko przygotowałaś . Zobacz ładne kwiaty?
-No piękne. Postarałeś się Gotze. Hehe. Dobra ja już będę szła bo zaraz Julka wróci. Powodzenia.- powiedziałam na pożegnanie i wyszłam z domu.
Po 20 minutach byłam u Piszczka
-Cześć słońce
-Cześć- odpowiedział oschle
-Coś się stało?
-Nie no nic to , że spotykasz się z Mario to nic nie znaczy. Prawda?
-Łukasz nie mówisz, że jesteś zazdrosny o Mario. Nie rób jakiś głupich scen .- powiedziałam wściekła
-No jasne, że nie jestem zazdrosny. Żartuje sobie słońce- podszedł i mnie przytulił
-Wiesz co? Ty po prostu jesteś głupi – pocałowałam go w usta- wiesz o Tym, że Mario i Julka zamieszają razem ?
-Wiem . Mario już dawno chciał to zrobić ale się bał – powiedział dość rozradowany Piszczek- I wiesz co ? Uważam, że Ty powinnaś zamieszkać ze mną
- Naprawdę byś chciał ?- zapytałam uradowana
-Naprawdę . Kocham Ciebie i ciężko mi jest bez ciebie wytrzymać . Proszę zamieszkaj ze mną
- Dobrze kochanie. Dla Ciebie wszystko. Zgadzam się
Zaczęliśmy się całować i powtórzyliśmy wczorajszą noc

MARIO:

Po  Wyjściu Weroniki zaczełem  się denerwować :
-Werka jesteś ?- pytała moja ukochana
-Werki nie ma , ale może ja Ci starczę ?- zapytałem z uśmiechem
-No pewnie, że mi starczysz – mówiła wchodząc do salonu- Jejku Mario czemu tu jest tak ładnie? A Ty jesteś w garniturze?
-Julciu potem się dowiesz. Zapraszam do stołu- odsunąłem krzesło aby Julka mogła usiąść.
Po zjedzonej kolacji nie miałem co dużej czekać podeszłem do krzesła ukochanej kobiety z pudełkiem i kwiatami klękając
-Julka jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Kocham Cię i chce żebyś została moją żoną.
-Jejku Mario Kocham Cię – powiedziała całując mnie
Założyłem mojej kochanej pierścionek na palec i uczciliśmy nasz wielki dzień .
 -----------------------------------------------
Dodaje kolejny rozdział kolejny będzie gdy pojawi się przynajmniej 4 komentarzy wiem, że was na to stać:)

STROJE WERONIKI:




środa, 21 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 14




Umyłam się i zaczęłam robić sobie fryzurę. Zrobiłam też Ani, Julce, Kini i cioci. Każdą też umalowałam.
-Jejku dziewczyny wyglądacie bosko-powiedziałam z dużym uśmiechem
-Ty też- odpowiedziała Julka
-Która godzina? Bo nie chcę się spóźnić na własny ślub.
-Już po 14 parę minut- odpowiedziała Ania
-No to dziewczynki trzeba zacząć się ubierać- dodała ciocia

Każda z nas się ubrała. Kinga wyglądała pięknie jak księżniczka. Równo o 15 podjechała po nas limuzyna, chłopcy mieli być już w kościele. Do ołtarza Kingę prowadził wujek, a ja szłam za nimi. Gdy już doszliśmy Łukasz mnie przywitał:
-Stęskniłem się. Wyglądasz obłędnie- powiedział szepcząc mi do ucha.
-Ja tak samo ty mój przystojniaku, ale teraz już cicho- powiedziałam z uśmiechem

Cała ceremonia była piękna. Widziałam wzruszenie cioci, ledwo co pohamowała łzy. Po godzinie wyszliśmy z kościoła wszyscy goście za czeli sypać ryżem na szczęście i składać życzenia. Do domu weselnego dojechaliśmy na 18. Pomogłam Kindze wydostać się z samochodu tak aby nie uszkodzić sukni. Ja z Piszczkiem siedzieliśmy obok pary młodej, a obok Ania z Marco i Julka z Mario. Wesele było cudowne, wszyscy bardzo dobrze się bawili. Nadszedł czas na oczepiny. Welon rzucała Kinga . Panna Młoda zaprosiła wszystkie panny do kółeczka i stało się. Kto złapał welon? No ja. Traf chciał, że Łukasz złapał muchę. Byłam strasznie zdenerwowana no bo wiem jaka jest tradycja tego zwyczaju. Niby nasza najbliższa rodzina o tym wie, że z nim jestem, ale nie wszyscy, a Łukasz był pijany więc za wiele go nie obchodziło. Łukasz bez chwili wahania zaczął mnie całować. 

JULKA:
Wesele Kingi i Grześka było cudowne chciałabym, żeby choć w połowie moje było takie. Zaczęły się oczepiny Werka złapała welon, a Łuki muchę i zaczęli się całować. Stałam obok rodziców Weroniki i słyszałam co mówili:

-Czy Ty to widzisz co oni robią?- pytał  się pan Piotr pani Marysi- Ten się uchlał i robi pośmiewisko na całą rodzinę
-Piotrek uspokój się. Czy ty nie widzisz, że oni się kochają ?
-Co Ty gadasz! Im się po prostu w głowach po przewracało. Idę na powietrze bo nie mogę na to patrzeć- powiedział i wyszedł, a pani Maria za nim

Gdy skończyli się całować. Łukasz wziął Were na ręce i wszedł na scenę. Z jednej strony dziwię się, że się nie wywalił, ale z drugiej to pomyślałam, że na pewno coś się będzie działo i się nie pomyliłam. Postawił ją na scenie i złapał za rękę :
-Szanowni goście! To jest moja dziewczyna. Kocham ją.-powiedział Łukasz wszyscy zaczęli się rozglądać  i nie dowierzać. Widziałam, że Werka próbuje go uspokoić.
-Julka co on gada?- zapytała się Ania
-Ania ja sama nie wiem, ale trzeba z tym coś zrobić- powiedziałam i wtedy zobaczyła jak na scenę wchodzą Mario i Marco. Już wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego-O Jezu- krzyknęłam
-Jejku Julka co jest?- zapytała brunetka
-Zobacz kto jest na scenie- mówiąc pokazałam palcem
-Jezu Chryste to będzie tragedia- odpowiedziała Ania

WERONIKA:

Prosiłam dziewczyny wzrokiem, aby mi pomogły, ale za miast nich na  scenę weszli Mario i Marco. TO już ręce całkowicie mi opadły:
-My to potwierdzamy. Jest to świetna para- powiedzieli równocześnie

Po ich wypowiedzi na scenę  wdrapały się dziewczyny:
-Chłopaki wynocha stąd- powiedziała stanowczo Julka- Przepraszam za kolegów, ale to tylko taki żart. Zapraszam do zabawy.
Goście jeszcze trochę popatrzyli na nią jak na wariatkę i zaczęli dalej się bawić.
-Dzięki Wam- powiedziałam tuląc się do nich
-Nie ma sprawy, ale jedź z nim już lepiej do domu. My zaraz też jedziemy do hotelu-powiedziała Julka
-Masz rację. Łukasz jedziemy do domu, a rano sobie pogadamy

I tak też uczynił po 15 minutach byliśmy na miejscu. Padł na łóżko i pomogłam mu się rozebrać. Sama poszłam wziąć prysznic i położyłam się.


NASTĘPNEGO DNIA:

Wstałam o 10 wszyscy jeszcze spali. Postanowiła się przejść ubrałam się i wyszłam. Akurat przechodziłam obok kiosku. Zobaczyłam tam zdjęcie z wesela Kingi i nagłówek:
„Niesamowity zwrot akcji na ślubie siostry Łukasza Piszczka”
Kupiłam gazetę i usiadłam na pobliskiej ławce:
Wczoraj odbył się ślub Kingi Piszczek(26l.) siostry Łukasz Piszczka(28l.) towarzyszyła mu Weronika Piszczek(23l.) Zadawaliśmy sobie pytanie czy to prawda, że ze sobą chodzą jednak informację potwierdził sam zainteresowany. Koleżanki młodej dziewczyny starały się wyjaśnić tę informację tłumacząc, że był to tylko żart? Ale czy piłkarz zrobił by to dla żartu?
Byłam wściekła na niego na te całe media. Weszłam do domu i wparowałam do sypialni. Nie zważając czy ktoś jeszcze śpi zaczęłam krzyczeć:

-Łukasz do cholery wstawaj
-Skarbie coś się stało? Chciał bym spać
-Nie skarbuj mi tu tylko wstawaj!- krzycząc do pokoju wparowała Kinga
-Werka co jest?- zapytała zaspanym głosem
-Co jest? A proszę bardzo to jest- powiedziałam wręczając jej gazetę
-O łoł. Łukasz zobacz to- powiedziała
-No dobra daj to przeczytam- rzucił i zaczął czytać- No i co z tego? Przecież to sama prawda. Wiadomo było, że to się wyda
-I co z tego? To wszystko przez Ciebie się wydało i zepsułeś ślub własnej siostry, a jeżeli jakiś inny klub Cię nie będzie chciał- powiedziałam przejęta
-Wercia nic nie zepsuł nie martw się tymi głupotami – powiedziała Kinga z uśmiechem i troską
-Właśnie słońce – powiedział przytulając mnie- Przecież wszystkich trenerów interesuje jak gram a nie z kim chodzę, a po drugie to jedynie mogą mnie nie zatrudnić bo będą mi zazdrościć takiej piękności-powiedział całując mnie
-Masz rację. Kocham cię
-To ja idę do mojego mężusia- powiedziała Kinga i wyszła

Po 15 minutach do pokoju weszła ciocia:
-Dzieci Kinga mi wszystko powiedziała. Nie ma czym się denerwować. Zrobię wam śniadanie i przyniosę- powiedziała uradowana
-To ja cioci pomogę – powiedziałam
-Nie trzeba. Posiedźcie sobie sami.
I już po 10 minutach mieliśmy podane śniadanie. Dosłownie zdążyłam zjeść i dostałam telefon:

-Wera co robisz?- zapytała Ania- Bo my siedzimy w pokoju i Mario z Marco tylko mówią ciszej i ciszej nawet pogadać nie można. Może poszła byś  z nam na zakupy?
-No jasne. Łukasz tak samo umiera. To bądźcie u mnie za 20 minut.
-Ok. to przyjedziemy po Ciebie taksówką- powiedziała i się rozłączyła
-Łukasz ja idę na zakupy z dziewczynami
-Dobrze. To może po was przyjadę ? – zapytał
-Dobrze słońce. Zadzwonię do ciebie- pocałowałam go i poszłam się szykować
Akurat wyszłam z łazienki i zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Cześć Werka- powiedziała Julka- Czemu u Was pod domem stoi tylu dziennikarzy ?
-Co takiego? – zapytałam z dziwieniem. Wyjrzałam przez okno w holu.- Już Ci mówię dlaczego zobacz- podałam im gazetę
-No to ładnie – powiedziała Ania
Wyszłyśmy z domu i szłyśmy w stronę taksówki:
-Weroniko czy to prawda, że jesteś z Łukaszem ?- pytali wszyscy o to samo
-Nie jestem osobą publiczną i nie mam zamiaru się wypowiadać. I proszę aby państwo mnie nie męczyli. Dziękuję- powiedziała i weszłam do samochodu
Po 20 minutach byłyśmy w centrum handlowym, a po 4 godzinach chodzenia miałyśmy dość. Postanowiliśmy iść na kawę. Pogadałyśmy trochę opowiedziałam dziewczyną dzisiejszy poranek i zadzwonił mój telefon.


ŁUKASZ:

-To co za ile mam po was przyjechać?- zapytałem
-No jak chcesz to już możesz
-To zaraz będę- powiedziałem i się rozłączyłem
Weszłem do kawiarni gdzie miały być dziewczyny:
-Cześć dziewczyn- powiedziałem
-No cześć Łukasz. Nie złą akcję wczoraj zrobiłeś- mówiły mi Ania z Julką po drodze na parking
-No wiem. Przesadziłem, ale chociaż dadzą nam spokój- powiedziałem
-No nie wiem czy to się nazywa spokój – stwierdziła Ania pokazując na fotoreporterów
-No nie zaczyna się – powiedziała Werka
-Łukasz jesteś z tą dziewczyną? – pytali
-Powiem krótko. Jestem piłkarzem, Anie celebrytą i ludzi powinny interesować moje poczynania piłkarskie, Anie z kim chodzę. Ale tak chodzę z Weroniką i nic więcej nie powiem i proszę też nie męczyć nas pytaniami o nas . Dziękuję – uśmiechnąłem się i wsiadłem do samochodu.

Dziewczyny zawieźliśmy do hotelu, a sami udaliśmy się do domu. Otworzyliśmy drzwi i poczuliśmy wspaniały zapach obiadu. W salonie siedzieli już młodzi małżonkowie i moi rodzice. Dołączyliśmy do nich i zaczęliśmy jeść.
 ------------------------------------------
Hej jest już kolejny rozdział i na poprzednim rozdziale mniej komentarzy. Mam nadzieje, że tym razem znów mnie mile zaskoczycie :)
CZYTAŁEŚ TO KOMENTUJ to bardzo pomaga w dalszej pracy :)


KINGA:


 WERONIKA:





JULIA:

ANIA:
 


wtorek, 13 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 13



ROZDZIAŁ 13
*2 tygodnie później*
ŁUKASZ:
Dziś mamy za rezerwowane bilety do Polski na godzinę 12. Ubrałem się zjadłem śniadanie i zamówiłem taksówkę. Stałem już pod drzwiami mojej ukochanej:

-Cześć mój przystojniaku- powiedziała jak zawszę uśmiechnięta
-Gotowa już?- zapytałem biorąc ją na ręce i czule witając
-Oczywiście, że tak.
Wziąłem jej walizki i wsiedliśmy do samochodu Ani. Dziewczyny na lotnisku nie mogły się rozstać:

-Werka będę tęsknić- powiedziała Ania tuląc się
-Ja jeszcze bardziej, ale zobaczymy się równo za tydzień na ślubie Kini- powiedziała. Tak Kinga za tydzień wychodzi za mąż w Polsce.
-Dziewczyny koniec tych czułości. Bo zaraz nam samolot ucieknie- powiedziałem
-Dobrze  to lećcie już. Kocham was.-powiedziała na pożegnanie i wyszła
Ruszyliśmy na odprawę, która nie trwała bardzo długo. Już po 20 minutach siedzieliśmy na naszych miejscach w samolocie:

-Piszczek boję się nawet nie wiesz jak bardzo- powiedziała mi bardzo przejęta
-Skarbie- powiedziałem biorąc ją za podbródek tak aby nasze spojrzenia się spotkały-Kocham Cię i nie pozwolę, żebyś się martwiła. Będzie  dobrze i bez względu na wszystko będę z Tobą
-Kocham Cię- i przytuliła się do mnie tak bardzo mocno
Po godzinie byliśmy na płycie lotniskowej. Zadzwoniłem po taksówkę i ruszyliśmy do mojego rodzinnego domu. Gdzie mieliśmy się za trzymać na ten czas.

-Łukasz , Werka jak dobrze was widzieć- powiedziała moja mama zapraszając nas do środka.
-Cześć dzieci- powiedział mój ojciec bardzo radośnie-A co Wy tak tylko we dwójkę? No chyba, że pomyliliście dni bo ślub Kingi jest za tydzień- zażartował sobie ponieważ mój tata ma duże poczucie humoru.
Nie wujku. Po prostu się stęskniliśmy- odpowiedziała moja ukochana
-Oj Kazik nie męcz ich. Zaraz podam obiad, więc siadajcie- powiedziała moja mama już idąc do kuchni.
Na obiad był rosół, którego już bardzo dawno nie jadłem i moje ulubione pierogi z kapustą i grzybami. Po zjedzeniu stwierdziłem, że nie ma na co dłużej czekać:

-Mamo, tato musimy Wam coś powiedzieć- powiedziałem bardzo pewnie
-Synku coś się stało?- wypytywała- No czułam, że coś jest nie tak
-Halinko daj im dokończyć i przestań gadać- uspokoił ją tata
-Chciałem Wam powiedzieć, że te wszystkie informacje o związku moim i Weroniki to…- przerwałem ponieważ zobaczyłem, że Weronika bardzo się denerwuje dlatego mocno złapałem ją za rękę – To po prostu prawda
-Łukasz czy Wy wiecie co robicie?- zapytała z przerażeniem mama
-Mamo my się kochamy.
-Jeżeli tak jest i tak czujecie to się kochajcie ja nie mam nic przeciwko- powiedział tata co mnie bardzo zaszokowało, ale może wiedział, że kłótnie i obrazy nic tu nie pomogą
 Posiedzieliśmy jeszcze trochę i opowiadaliśmy co dzieje się w Dortmundzie. Później poszliśmy na górę:
-Skarbie dziękuje Ci, że to Ty powiedziałeś- pocałowała mnie w usta
-Mówiłem Ci, że będzie dobrze
-Ale u mnie z pewnością tak nie będzie. Twoi rodzice są spokojni, a mój ojciec to straszny nerwus.
-Będzie dobrze- uśmiechnąłem się 

Choć wiedziałem, że nie będzie łatwo wujek Piotr to straszny furiat i sam się trochę boję, ale damy radę. Chwilę nacieszyliśmy się sobą i ruszyliśmy do rodziców Weroniki. Dom wujka i cioci mieścił się 10 minut drogi piechotą. Drzwi otworzyła nam ciocia:
-Dzieci jak dobrze was widzieć, ale czy coś się stało? Nie mówiłaś, że przyjedziecie- powiedziała przerażona
-Nie mama wszystko w porządku- odpowiedziała cioci i zaprowadziła nas do salonu
-No kogo moje oczy widzą. Cześć skarbie- uściskał Werke tata- Cześć mistrzu- przywitał się ze mną jak zawszę tymi słowami
-Siadajcie dam wam coś do jedzenia- powiedziała ciocia Marysia
-Nie ciociu. Dziękujemy. Jedliśmy już u moich rodziców
Pomyślałem, że nie ma co dłużej zwlekać i powiem to teraz.

-Ciociu, wujku. Ja i Weronika jesteśmy razem
-Łukasz co Ty gadasz? Co są jakieś żarty tak?- krzyczał Wujek zadawając pytania
-Nie wujku to jest sama prawda.
-Człowieku Ty masz 28 lat jesteś dorosłym facetem a nie dzieckiem, które może się zakochać w siostrze
-Tato przecież to nie jest jego wina. My po prostu się kochamy – powiedziała ze łzami w oczach Weronika
-Ty się nie odzywaj! To on jest facetem i on powinien wiedzieć co ma robić
-Piotrek! Uspokój się. Jeżeli się kochają to daj im szanse. Proszę Cię- powiedziała ciocia stając po naszej stronie
-Czy Ty słyszysz co gadasz? Jaką szanse? Potem nagle się odkochają o wszyscy będą nas pokazywać palcami. Już całkowicie im się w głowach po przewracało- powiedział trzaskając drzwiami
-Dzieci ja przepraszam za ojca- powiedziała ciocia
-Ciociu nie denerwuj się. My sobie poradzimy- uśmiechnąłem się
-Mamo my już pójdziemy. Tak będzie lepiej- powiedziała Weronika łapiąc mnie za rękę i ciągnęła w stronę wyjścia
-Ja jestem z Wami. Trzymam za was kciuki- powiedziała przytulając nas
Zrobiliśmy sobie długi spacer nic nie mówiąc wróciliśmy do domu padnięci i szybko zasnęliśmy

WERA:
Wiedziałam, że tak będzie rodzice Łukasza zawsze byli tolerancyjni. Ale przecież  mój tata jak zwykle musiał zrobić cyrk i jeszcze mówi, że to wszystko to wina Łukasza. Jestem tak strasznie na niego zła.

PARĘ DNI PÓŹNIEJ:
Dziś jest dzień przyjazdu Kini ponieważ jutro wychodzi za mąż. Resztę dni spędzone z Łukaszem były cudowne. Zwiedzaliśmy nasze stare miejsca z dzieciństwa i wspominaliśmy nasze stare dobre czasy. Ciocia i wujek za akceptowali nasz związek, ale mój tata nadal nie. Mam nadzieje, że kiedyś się to zmieni.

-Skarbie chodź już! Musimy jechać na lotnisko- powiedział piłkarz z dołu
-Już idę- i tak też zrobiłam- możemy jechać po naszą parę
Jak powiedziałam tak zrobiliśmy po 30 minutach byliśmy na lotnisku. Po paru minutach zobaczyłam Kinie i Grześka. Chłopcy zawieźli nas do domu a sami pojechali do domu rodziców Grześka.
-No córciu na reszcie jesteś. Tak rzadko nas odwiedzasz- powiedziała ciocia do Kingi
-Cześć mamuś. Przepraszam, ale na prawdę nie miałam czasu. Nawet nie wiesz jak się stęskniłam za wami- powiedziała tuląc się
-Dobrze Córciu. A jak się czujesz? Denerwujesz się jutrzejszym dniem?
-Troszkę tak- odpowiedziała choć ja widziałam, że to nie jest tylko troszkę
-Słońce wiadomo, że będzie dobrze- odpowiedziałam jej czulę
-No pewnie, że będzie- powiedziała ciocia idąc do kuchni
-Wera ja naprawdę się boje, a najbardziej tego jak będę wyglądać
-Oj Ty głuptasie- powiedziałam śmiejąc się- przecież wiadomo, że będziesz wyglądać bosko bo jesteś boską dziewczyną.
Reszta dnia minęła nam naprawdę świetnie dawno z Kingą tak dobrze nie gadałam. 
DZIEŃ ŚLUBU KINGI:
-Werka ty śpiochu wstawaj- krzyczały moje kochane wariatki Julka i Ania, które dopiero co przyjechały z lotniska
-Ooo już jesteście- krzyknęłam rzucając im się na szyje- stęskniłam się za wami! Gdzie chłopaki?
-Pojechali do Grześka i Łukasza- powiedziała Julka
-Wiesz która jest godzina ?- krzyknęła Ania- już 10,a ślub o  16 . Czas się szykować.
-Masz rację idę do łazienki- powiedziałam i tak zrobiłam…
-----------------------------------------------------------
Cześć moje drogie :* Cieszę się, że mam trochę więcej komentarzy :) I dzięki temu mam mnóstwo pomysłów na kolejne opowiadanie. Tylko jest jedno ważne pytanie. Czy ktoś w ogóle z Was by je czytał? 
Zapraszam do komentowania :)

STROJE WERONIKI: