ROZDZIAŁ 13
*2 tygodnie
później*
ŁUKASZ:
Dziś mamy
za rezerwowane bilety do Polski na godzinę 12. Ubrałem się zjadłem śniadanie i
zamówiłem taksówkę. Stałem już pod drzwiami mojej ukochanej:
-Cześć mój
przystojniaku- powiedziała jak zawszę uśmiechnięta
-Gotowa
już?- zapytałem biorąc ją na ręce i czule witając
-Oczywiście,
że tak.
Wziąłem jej
walizki i wsiedliśmy do samochodu Ani. Dziewczyny na lotnisku nie mogły się
rozstać:
-Werka będę
tęsknić- powiedziała Ania tuląc się
-Ja jeszcze
bardziej, ale zobaczymy się równo za tydzień na ślubie Kini- powiedziała. Tak
Kinga za tydzień wychodzi za mąż w Polsce.
-Dziewczyny
koniec tych czułości. Bo zaraz nam samolot ucieknie- powiedziałem
-Dobrze to lećcie już. Kocham was.-powiedziała na
pożegnanie i wyszła
Ruszyliśmy
na odprawę, która nie trwała bardzo długo. Już po 20 minutach siedzieliśmy na
naszych miejscach w samolocie:
-Piszczek
boję się nawet nie wiesz jak bardzo- powiedziała mi bardzo przejęta
-Skarbie-
powiedziałem biorąc ją za podbródek tak aby nasze spojrzenia się
spotkały-Kocham Cię i nie pozwolę, żebyś się martwiła. Będzie dobrze i bez względu na wszystko będę z Tobą
-Kocham Cię-
i przytuliła się do mnie tak bardzo mocno
Po godzinie
byliśmy na płycie lotniskowej. Zadzwoniłem po taksówkę i ruszyliśmy do mojego
rodzinnego domu. Gdzie mieliśmy się za trzymać na ten czas.
-Łukasz ,
Werka jak dobrze was widzieć- powiedziała moja mama zapraszając nas do środka.
-Cześć
dzieci- powiedział mój ojciec bardzo radośnie-A co Wy tak tylko we dwójkę? No
chyba, że pomyliliście dni bo ślub Kingi jest za tydzień- zażartował sobie
ponieważ mój tata ma duże poczucie humoru.
Nie wujku.
Po prostu się stęskniliśmy- odpowiedziała moja ukochana
-Oj Kazik
nie męcz ich. Zaraz podam obiad, więc siadajcie- powiedziała moja mama już idąc
do kuchni.
Na obiad był
rosół, którego już bardzo dawno nie jadłem i moje ulubione pierogi z kapustą i
grzybami. Po zjedzeniu stwierdziłem, że nie ma na co dłużej czekać:
-Mamo, tato
musimy Wam coś powiedzieć- powiedziałem bardzo pewnie
-Synku coś
się stało?- wypytywała- No czułam, że coś jest nie tak
-Halinko daj
im dokończyć i przestań gadać- uspokoił ją tata
-Chciałem
Wam powiedzieć, że te wszystkie informacje o związku moim i Weroniki to…-
przerwałem ponieważ zobaczyłem, że Weronika bardzo się denerwuje dlatego mocno
złapałem ją za rękę – To po prostu prawda
-Łukasz czy
Wy wiecie co robicie?- zapytała z przerażeniem mama
-Mamo my się
kochamy.
-Jeżeli tak
jest i tak czujecie to się kochajcie ja nie mam nic przeciwko- powiedział tata
co mnie bardzo zaszokowało, ale może wiedział, że kłótnie i obrazy nic tu nie
pomogą
Posiedzieliśmy jeszcze trochę i opowiadaliśmy
co dzieje się w Dortmundzie. Później poszliśmy na górę:
-Skarbie
dziękuje Ci, że to Ty powiedziałeś- pocałowała mnie w usta
-Mówiłem Ci,
że będzie dobrze
-Ale u mnie
z pewnością tak nie będzie. Twoi rodzice są spokojni, a mój ojciec to straszny
nerwus.
-Będzie
dobrze- uśmiechnąłem się
Choć
wiedziałem, że nie będzie łatwo wujek Piotr to straszny furiat i sam się trochę
boję, ale damy radę. Chwilę nacieszyliśmy się sobą i ruszyliśmy do rodziców
Weroniki. Dom wujka i cioci mieścił się 10 minut drogi piechotą. Drzwi
otworzyła nam ciocia:
-Dzieci jak
dobrze was widzieć, ale czy coś się stało? Nie mówiłaś, że przyjedziecie-
powiedziała przerażona
-Nie mama
wszystko w porządku- odpowiedziała cioci i zaprowadziła nas do salonu
-No kogo
moje oczy widzą. Cześć skarbie- uściskał Werke tata- Cześć mistrzu- przywitał
się ze mną jak zawszę tymi słowami
-Siadajcie
dam wam coś do jedzenia- powiedziała ciocia Marysia
-Nie ciociu.
Dziękujemy. Jedliśmy już u moich rodziców
Pomyślałem,
że nie ma co dłużej zwlekać i powiem to teraz.
-Ciociu,
wujku. Ja i Weronika jesteśmy razem
-Łukasz co
Ty gadasz? Co są jakieś żarty tak?- krzyczał Wujek zadawając pytania
-Nie wujku
to jest sama prawda.
-Człowieku
Ty masz 28 lat jesteś dorosłym facetem a nie dzieckiem, które może się zakochać
w siostrze
-Tato
przecież to nie jest jego wina. My po prostu się kochamy – powiedziała ze łzami
w oczach Weronika
-Ty się nie
odzywaj! To on jest facetem i on powinien wiedzieć co ma robić
-Piotrek!
Uspokój się. Jeżeli się kochają to daj im szanse. Proszę Cię- powiedziała
ciocia stając po naszej stronie
-Czy Ty
słyszysz co gadasz? Jaką szanse? Potem nagle się odkochają o wszyscy będą nas
pokazywać palcami. Już całkowicie im się w głowach po przewracało- powiedział
trzaskając drzwiami
-Dzieci ja
przepraszam za ojca- powiedziała ciocia
-Ciociu nie
denerwuj się. My sobie poradzimy- uśmiechnąłem się
-Mamo my już
pójdziemy. Tak będzie lepiej- powiedziała Weronika łapiąc mnie za rękę i
ciągnęła w stronę wyjścia
-Ja jestem z
Wami. Trzymam za was kciuki- powiedziała przytulając nas
Zrobiliśmy
sobie długi spacer nic nie mówiąc wróciliśmy do domu padnięci i szybko
zasnęliśmy
WERA:
Wiedziałam,
że tak będzie rodzice Łukasza zawsze byli tolerancyjni. Ale przecież mój tata jak zwykle musiał zrobić cyrk i
jeszcze mówi, że to wszystko to wina Łukasza. Jestem tak strasznie na niego
zła.
PARĘ DNI
PÓŹNIEJ:
Dziś jest
dzień przyjazdu Kini ponieważ jutro wychodzi za mąż. Resztę dni spędzone z
Łukaszem były cudowne. Zwiedzaliśmy nasze stare miejsca z dzieciństwa i
wspominaliśmy nasze stare dobre czasy. Ciocia i wujek za akceptowali nasz
związek, ale mój tata nadal nie. Mam nadzieje, że kiedyś się to zmieni.
-Skarbie
chodź już! Musimy jechać na lotnisko- powiedział piłkarz z dołu
-Już idę- i
tak też zrobiłam- możemy jechać po naszą parę
Jak
powiedziałam tak zrobiliśmy po 30 minutach byliśmy na lotnisku. Po paru
minutach zobaczyłam Kinie i Grześka. Chłopcy zawieźli nas do domu a sami
pojechali do domu rodziców Grześka.
-No córciu
na reszcie jesteś. Tak rzadko nas odwiedzasz- powiedziała ciocia do Kingi
-Cześć
mamuś. Przepraszam, ale na prawdę nie miałam czasu. Nawet nie wiesz jak się
stęskniłam za wami- powiedziała tuląc się
-Dobrze
Córciu. A jak się czujesz? Denerwujesz się jutrzejszym dniem?
-Troszkę
tak- odpowiedziała choć ja widziałam, że to nie jest tylko troszkę
-Słońce
wiadomo, że będzie dobrze- odpowiedziałam jej czulę
-No pewnie,
że będzie- powiedziała ciocia idąc do kuchni
-Wera ja
naprawdę się boje, a najbardziej tego jak będę wyglądać
-Oj Ty
głuptasie- powiedziałam śmiejąc się- przecież wiadomo, że będziesz wyglądać
bosko bo jesteś boską dziewczyną.
Reszta dnia
minęła nam naprawdę świetnie dawno z Kingą tak dobrze nie gadałam.
DZIEŃ ŚLUBU
KINGI:
-Werka ty
śpiochu wstawaj- krzyczały moje kochane wariatki Julka i Ania, które dopiero co
przyjechały z lotniska
-Ooo już
jesteście- krzyknęłam rzucając im się na szyje- stęskniłam się za wami! Gdzie
chłopaki?
-Pojechali
do Grześka i Łukasza- powiedziała Julka
-Wiesz która
jest godzina ?- krzyknęła Ania- już 10,a ślub o
16 . Czas się szykować.
-Masz rację
idę do łazienki- powiedziałam i tak zrobiłam…
-----------------------------------------------------------
Cześć moje drogie :* Cieszę się, że mam trochę więcej komentarzy :) I dzięki temu mam mnóstwo pomysłów na kolejne opowiadanie. Tylko jest jedno ważne pytanie. Czy ktoś w ogóle z Was by je czytał?
Zapraszam do komentowania :)
STROJE WERONIKI:
Dla mnie genialne.! Ciesze się że chociaż mama Werki to zaakceptowała a tata z czasem może też.!;D
OdpowiedzUsuńJa pewnie że będę czytała i już nie mogę się doczekać.;D
Dziękuje Ci:) Może nie długo postanowię coś napisać ;)
UsuńDziękuję bardzo. Również życzę weny :*
OdpowiedzUsuńJak najbardziej będziemy czytać! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tata Weroniki w końcu zaakceptuje ich związek :)
Zastanawiam się również, co się wydarzy na ślubie! :D
Pozdrawiam i do następnego :*
Dziękuję bardzo.
Usuń