wtorek, 13 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 13



ROZDZIAŁ 13
*2 tygodnie później*
ŁUKASZ:
Dziś mamy za rezerwowane bilety do Polski na godzinę 12. Ubrałem się zjadłem śniadanie i zamówiłem taksówkę. Stałem już pod drzwiami mojej ukochanej:

-Cześć mój przystojniaku- powiedziała jak zawszę uśmiechnięta
-Gotowa już?- zapytałem biorąc ją na ręce i czule witając
-Oczywiście, że tak.
Wziąłem jej walizki i wsiedliśmy do samochodu Ani. Dziewczyny na lotnisku nie mogły się rozstać:

-Werka będę tęsknić- powiedziała Ania tuląc się
-Ja jeszcze bardziej, ale zobaczymy się równo za tydzień na ślubie Kini- powiedziała. Tak Kinga za tydzień wychodzi za mąż w Polsce.
-Dziewczyny koniec tych czułości. Bo zaraz nam samolot ucieknie- powiedziałem
-Dobrze  to lećcie już. Kocham was.-powiedziała na pożegnanie i wyszła
Ruszyliśmy na odprawę, która nie trwała bardzo długo. Już po 20 minutach siedzieliśmy na naszych miejscach w samolocie:

-Piszczek boję się nawet nie wiesz jak bardzo- powiedziała mi bardzo przejęta
-Skarbie- powiedziałem biorąc ją za podbródek tak aby nasze spojrzenia się spotkały-Kocham Cię i nie pozwolę, żebyś się martwiła. Będzie  dobrze i bez względu na wszystko będę z Tobą
-Kocham Cię- i przytuliła się do mnie tak bardzo mocno
Po godzinie byliśmy na płycie lotniskowej. Zadzwoniłem po taksówkę i ruszyliśmy do mojego rodzinnego domu. Gdzie mieliśmy się za trzymać na ten czas.

-Łukasz , Werka jak dobrze was widzieć- powiedziała moja mama zapraszając nas do środka.
-Cześć dzieci- powiedział mój ojciec bardzo radośnie-A co Wy tak tylko we dwójkę? No chyba, że pomyliliście dni bo ślub Kingi jest za tydzień- zażartował sobie ponieważ mój tata ma duże poczucie humoru.
Nie wujku. Po prostu się stęskniliśmy- odpowiedziała moja ukochana
-Oj Kazik nie męcz ich. Zaraz podam obiad, więc siadajcie- powiedziała moja mama już idąc do kuchni.
Na obiad był rosół, którego już bardzo dawno nie jadłem i moje ulubione pierogi z kapustą i grzybami. Po zjedzeniu stwierdziłem, że nie ma na co dłużej czekać:

-Mamo, tato musimy Wam coś powiedzieć- powiedziałem bardzo pewnie
-Synku coś się stało?- wypytywała- No czułam, że coś jest nie tak
-Halinko daj im dokończyć i przestań gadać- uspokoił ją tata
-Chciałem Wam powiedzieć, że te wszystkie informacje o związku moim i Weroniki to…- przerwałem ponieważ zobaczyłem, że Weronika bardzo się denerwuje dlatego mocno złapałem ją za rękę – To po prostu prawda
-Łukasz czy Wy wiecie co robicie?- zapytała z przerażeniem mama
-Mamo my się kochamy.
-Jeżeli tak jest i tak czujecie to się kochajcie ja nie mam nic przeciwko- powiedział tata co mnie bardzo zaszokowało, ale może wiedział, że kłótnie i obrazy nic tu nie pomogą
 Posiedzieliśmy jeszcze trochę i opowiadaliśmy co dzieje się w Dortmundzie. Później poszliśmy na górę:
-Skarbie dziękuje Ci, że to Ty powiedziałeś- pocałowała mnie w usta
-Mówiłem Ci, że będzie dobrze
-Ale u mnie z pewnością tak nie będzie. Twoi rodzice są spokojni, a mój ojciec to straszny nerwus.
-Będzie dobrze- uśmiechnąłem się 

Choć wiedziałem, że nie będzie łatwo wujek Piotr to straszny furiat i sam się trochę boję, ale damy radę. Chwilę nacieszyliśmy się sobą i ruszyliśmy do rodziców Weroniki. Dom wujka i cioci mieścił się 10 minut drogi piechotą. Drzwi otworzyła nam ciocia:
-Dzieci jak dobrze was widzieć, ale czy coś się stało? Nie mówiłaś, że przyjedziecie- powiedziała przerażona
-Nie mama wszystko w porządku- odpowiedziała cioci i zaprowadziła nas do salonu
-No kogo moje oczy widzą. Cześć skarbie- uściskał Werke tata- Cześć mistrzu- przywitał się ze mną jak zawszę tymi słowami
-Siadajcie dam wam coś do jedzenia- powiedziała ciocia Marysia
-Nie ciociu. Dziękujemy. Jedliśmy już u moich rodziców
Pomyślałem, że nie ma co dłużej zwlekać i powiem to teraz.

-Ciociu, wujku. Ja i Weronika jesteśmy razem
-Łukasz co Ty gadasz? Co są jakieś żarty tak?- krzyczał Wujek zadawając pytania
-Nie wujku to jest sama prawda.
-Człowieku Ty masz 28 lat jesteś dorosłym facetem a nie dzieckiem, które może się zakochać w siostrze
-Tato przecież to nie jest jego wina. My po prostu się kochamy – powiedziała ze łzami w oczach Weronika
-Ty się nie odzywaj! To on jest facetem i on powinien wiedzieć co ma robić
-Piotrek! Uspokój się. Jeżeli się kochają to daj im szanse. Proszę Cię- powiedziała ciocia stając po naszej stronie
-Czy Ty słyszysz co gadasz? Jaką szanse? Potem nagle się odkochają o wszyscy będą nas pokazywać palcami. Już całkowicie im się w głowach po przewracało- powiedział trzaskając drzwiami
-Dzieci ja przepraszam za ojca- powiedziała ciocia
-Ciociu nie denerwuj się. My sobie poradzimy- uśmiechnąłem się
-Mamo my już pójdziemy. Tak będzie lepiej- powiedziała Weronika łapiąc mnie za rękę i ciągnęła w stronę wyjścia
-Ja jestem z Wami. Trzymam za was kciuki- powiedziała przytulając nas
Zrobiliśmy sobie długi spacer nic nie mówiąc wróciliśmy do domu padnięci i szybko zasnęliśmy

WERA:
Wiedziałam, że tak będzie rodzice Łukasza zawsze byli tolerancyjni. Ale przecież  mój tata jak zwykle musiał zrobić cyrk i jeszcze mówi, że to wszystko to wina Łukasza. Jestem tak strasznie na niego zła.

PARĘ DNI PÓŹNIEJ:
Dziś jest dzień przyjazdu Kini ponieważ jutro wychodzi za mąż. Resztę dni spędzone z Łukaszem były cudowne. Zwiedzaliśmy nasze stare miejsca z dzieciństwa i wspominaliśmy nasze stare dobre czasy. Ciocia i wujek za akceptowali nasz związek, ale mój tata nadal nie. Mam nadzieje, że kiedyś się to zmieni.

-Skarbie chodź już! Musimy jechać na lotnisko- powiedział piłkarz z dołu
-Już idę- i tak też zrobiłam- możemy jechać po naszą parę
Jak powiedziałam tak zrobiliśmy po 30 minutach byliśmy na lotnisku. Po paru minutach zobaczyłam Kinie i Grześka. Chłopcy zawieźli nas do domu a sami pojechali do domu rodziców Grześka.
-No córciu na reszcie jesteś. Tak rzadko nas odwiedzasz- powiedziała ciocia do Kingi
-Cześć mamuś. Przepraszam, ale na prawdę nie miałam czasu. Nawet nie wiesz jak się stęskniłam za wami- powiedziała tuląc się
-Dobrze Córciu. A jak się czujesz? Denerwujesz się jutrzejszym dniem?
-Troszkę tak- odpowiedziała choć ja widziałam, że to nie jest tylko troszkę
-Słońce wiadomo, że będzie dobrze- odpowiedziałam jej czulę
-No pewnie, że będzie- powiedziała ciocia idąc do kuchni
-Wera ja naprawdę się boje, a najbardziej tego jak będę wyglądać
-Oj Ty głuptasie- powiedziałam śmiejąc się- przecież wiadomo, że będziesz wyglądać bosko bo jesteś boską dziewczyną.
Reszta dnia minęła nam naprawdę świetnie dawno z Kingą tak dobrze nie gadałam. 
DZIEŃ ŚLUBU KINGI:
-Werka ty śpiochu wstawaj- krzyczały moje kochane wariatki Julka i Ania, które dopiero co przyjechały z lotniska
-Ooo już jesteście- krzyknęłam rzucając im się na szyje- stęskniłam się za wami! Gdzie chłopaki?
-Pojechali do Grześka i Łukasza- powiedziała Julka
-Wiesz która jest godzina ?- krzyknęła Ania- już 10,a ślub o  16 . Czas się szykować.
-Masz rację idę do łazienki- powiedziałam i tak zrobiłam…
-----------------------------------------------------------
Cześć moje drogie :* Cieszę się, że mam trochę więcej komentarzy :) I dzięki temu mam mnóstwo pomysłów na kolejne opowiadanie. Tylko jest jedno ważne pytanie. Czy ktoś w ogóle z Was by je czytał? 
Zapraszam do komentowania :)

STROJE WERONIKI:

5 komentarzy:

  1. Dla mnie genialne.! Ciesze się że chociaż mama Werki to zaakceptowała a tata z czasem może też.!;D
    Ja pewnie że będę czytała i już nie mogę się doczekać.;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci:) Może nie długo postanowię coś napisać ;)

      Usuń
  2. Dziękuję bardzo. Również życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak najbardziej będziemy czytać! :)
    Mam nadzieję, że tata Weroniki w końcu zaakceptuje ich związek :)
    Zastanawiam się również, co się wydarzy na ślubie! :D
    Pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń