poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 28

PÓŹNIEJ:

 ŁUKASZ : 

Lisa dała mi spokój chociaż przez nią miałem małą sprzeczkę z prezesem klubu no bo to w końcu jego kuzynka, ale nie będę tego tolerował. Wiem też, że moja siostra ma zamiar wyprowadzić się do Polski. Jeżeli ona tego chce i jest szczęśliwa to ja też jestem . Właśnie wróciłem z treningu:
-Cześć moje kiężniczki- pocałowałem moją ukochaną w usta- Jak się czujesz?
-Cześć kochanie. Dobrze chociaż mała daje trochę popalić- uśmiechnęła się i dotknęła delikatnie swojego brzuszka - Kotku może wybierzemy w końcu imię dla małej?
-Dobrze tylko zjem coś i już do Ciebie siadam.

Zjadłem i usiadłem na naszym wygodnym narożniku w salonie:
-To co wybieramy? - zapytałem. Moja żona oczywiście miała stertę książeczek z imionami dla dziewczynek. Pokiwała twierdząco głową- Masz jakieś swoje typy?
-No mam mam, ale chce żeby tobie też się podobało
-Dobra czytaj imiona, a ja będę oceniać co ty na to?
-Dobrze. To tak Ania, Ameli, Julia, Hania , Kornelia....Zosia, Natalia, Zuzka, Nela.
-Co i Tylko tyle?- zapytałem
-A wśród tych nie znalazłeś, żadnego ładnego ? - zapytała z uśmiechem na ustach
-Hmm no nie wiem Nela?
-Tak kochanie Nela. No zobacz mówili byśmy do niej Nelcia, Neleczka. No skarbię- tak bardzo mnie prosiła
-Czemu nie mi się podoba. Takie słodkie- uśmiechnęłem się
-Ale fajnie czyli mamy wybrane.
-Przyznaj się już dawno miałaś wybrane? - zaśmiałem się i zacząłem ją łaskotać
-No można tak powiedzieć.

NASTĘPNEGO DNIA (SOBOTA) :

Dziś z Wercią mielimy kupić wózek, łóżeczko , kołyskę i jakieś ubranka dla naszej Nelki. Więc rano wstaliśmy i ruszyliśmy na zakupy.
-O kochanie zobacz ten wózek jaki piękny- podeszła do niego
-No nawet ładny, ale ten fajniejszy- podeszłem do mojego faworyta
-No przestań przecież to dla chłopak, a my będziemy mieli córkę.

W końcu po kilku godzinach w sklepie wybraliśmy wszystkie rzeczy. Było ich tyle, że nie wiedzieliśmy co mamy kupić. To znaczy ja wiedziałem, ale gorzej z Werą .



3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ:

WERONIKA: 

Razem z Łukaszem, Kingą i Grześkiem jesteśmy w Polsce . Kinga i Grzesiek wiadomo po co są, ale ja ? Ja jestem dlatego, że Łukasz ma mecz w Polsce, a mnie nie chciał zostawić samej w Dortmundzie. Dlatego przyjechałam. Kinga urodziła przedwczoraj śliczną córeczkę Zuzie. Na prawdę jest słodka, a Grzesiek cały czas o niej mówi. Ja natomiast termin mam za 2 tygodnie dokładnie na 30 czerwca . Łukasz jest na zgrupowaniu. A ja siedzę u moich rodziców ponieważ u cioci i tak jest Kinga i Grzesiek to nie chciałam robić problemu. Rano jak wstałam bardzo źle się czułam bałam się, że może być to związane coś z moją córką. Poszłam zjeść śniadanie i ubrałam się. Naglę poczułam silny ból w okolicy brzucha. Łzy leciały mi po policzkach. Zaczęłam wołać mamę strasznie mnie bolało. Karetka była po 10 minutach. Wsadzali mnie do karetki:
-Mamo błagam Cie nie mów nic Łukaszowi. On ma ważny mecz nie chcę aby się martwił- mówiłam przez łzy
-Dobrze Weronisiu obiecuje- moja mama też płakała
Przywieźli mnie do lekarza i szybko wykonali badanie USG. Lekarz powiedział mi, że do końca ciąży będę musiała tutaj leżeć, aby donieść ciąże. Dostałam kroplówkę i ból po woli mijał. Cieszyłam się, że mojej małej nic nie jest, ale wiedziałam, że nie będę mogła wrócić do Dortmundu.

ŁUKASZ: 
Wróciłem z meczu do moich teściów. Mecz zremisowaliśmy. Chciałem jak najszybciej być obok Werki.
-Łukasz Weronika jest w szpitalu- powiedział mi wujek
-Jak to czemu mi nie powiedzieliście wcześniej? - byłem tak strasznie wściekły
-Nie chciała Cię martwić przed meczem. Zawiozę Ci do niej

Do sali wpadłem jak oszalały.
-Boże Wera czemu ty mi nie powiedziałaś. Przecież Ty jesteś ważniejsza niż jakiś piepszony mecz. Rozumiesz to? - krzyczałem z tych wszystkich emocji
-Łukasz nie chciałam Cię martwić. Nic mi już nie jest. Po prostu będę musiała zostać tu do porodu
-To przeze mnie. To ja Ci kazałem lecieć tym cholernym samolotem, a nie powinnaś- zaczełęm płakać jak małe dziecko
-Kochanie już jest dobrze uspokój się. To nie Twoja wina. Mi i naszej córce nic nie zagraża.
-Kocham Cie i ją jesteście wszystkim - przytuliłem ją i pocałowałem.  

----------------------------------------------------------------------------

Jestem mile zaskoczona ilością komentarzy.  Chce wam powiedzieć moje kochane że dokończe bloga chociaż i tak zostało może z 3 rozdziały.  Zapraszam do komentowania.

czwartek, 24 października 2013

ROZDZIAŁ 27

3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ: 

Jestem już w 5 miesiącu ciąży. Łukasz jest strasznie nadopiekuńczy, ale wiem, że zachowuje się tak z miłości dlatego mu to wybaczam. Nasi rodzice strasznie się cieszą, że zostaną dziadkami, a szczególnie ciocia, która będzie podwójną babcią jeżeli w ogóle można to tak nazwać. Jak na 5 miesiąc to mój brzuch za dużo nie urósł, więc się ciesze, ale żebym potem nie przytyła nie wiadomo ile bo będzie ciężko.

-Kochanie wychodź z łazienki bo spóźnimy się do lekarza.- ponaglił mnie Łukasz ponieważ idziemy dziś na  wizytę dowiedzieć się o płeć dziecka.
-Już kochanie jestem.
-No na reszcie. Możemy iść?
-Oczywiście. Tylko wezmę torebkę
-Ja ją wezmę
-Łukasz błagam Cię torebka nie waży dużo. Na prawdę robisz się już meczący- pocałowałam go biorąc torebkę i wyszłam  z mieszkania

Byliśmy już u mojej lekarki, która prowadzi ciąże. Położyłam się na fotelu i młoda kobieta wykonała badanie USG. Łukasz siedział obok mnie trzymając za rękę
-Proszę zobaczyć.- pokazała nam naszą małą istotkę. Wszystko było dokładnie widać. -z dzieckiem jest wszystko jak najlepszym porządku. Chcą państwo poznać płeć dziecka?
-Tak- odpowiedziałam 
-Będą mieli państwo córeczkę- W Łukasza oczach pojawiły się łzy
-Kochanie będziemy mieli córcie - złapałam go mocniej za rękę
-Wiem kochanie i jestem strasznie szczęśliwy-pocałował mnie

Doktor nagrała nam krótki film z biciem serduszka naszej dziewczynki. Po wyjściu z przychodni pojechaliśmy na stadion ponieważ Łukasz miał trening. Na korytarzu spotkaliśmy Roberta, Kubę, Mario, Marco oraz trenera:
-Dzień dobry wszystkim- powiedziałam
-Chłopaki i trenerze będę miał córkę- Łukasz krzyczał na cały korytarz
-O to gratulacje- powiedział trener
-Jak będzie taka piękna jak mama to będziesz musiał pilnować- zaśmiał się Robert
-Po tacie była by jeszcze piękniejsza- powiedziała jakaś młoda dziewczyna, którą widzę po raz pierwszy. Wszyscy spojrzeli w jej stronę
-Chłopcy no i Weroniko chciałem wam przedstawić naszą nową sekretarkę- powiedział pan Klopp- Ma na imię Lisa. - Chłopcy się z nią przywitali.
-Cześć miło mi- powiedziałam i wyciągnęłam rękę, ale ona nawet nie raczyła odpowiedzieć.
-Może macie jakiś filmik tej ślicznotki? - zapytał trener
-Tak mamy. - opowiedziałam
-W takim razie chodźcie do mojego gabinetu to obejrzymy.

Łukasz usiadł przy komputerze i gadał oczywiście same głupoty, że niby tutaj mała machała, że się uśmiecha itp.
-Wiesz co Łukasz gadałeś na mnie, ale ja nie gadałem takich głupot jak ty- powiedział Mario
-No właśnie. Ty to już całkowicie zgłupiałeś- dokończył Marco, a ja się śmiałam ponieważ dokładnie tak samo uważałam
- No dobrze chłopcy do szatni- powiedział trener i w pokoju zostałam sama z Łukaszem
-Kochanie czy ja na prawdę tak się zachowuje jak oni?
-Zachowujesz się gorzej niż oni - potargałam jego włosy- Ale za to Cię kocham, leć już do szatni- pocałowałam go i poszłam do gabinetu Kingi.

-Cześć Kiniu
-Cześć Weruś. Chcę Ci coś powiedzieć.Razem z Grześkiem wyprowadzam się do Polski.
-Jak to? Dlaczego?
-Grześkowi nie przedłużyli umowy, mi z resztą też zaraz się kończy, a po drugie chcę moją córkę urodzić w Polsce.
-Rozumiem. Jeżeli tak wolisz to jestem z Tobą kochana- przytuliłam ją- Ja też będę miała córkę
-To świetnie. Widziałaś tą nową dziewczynę?
-Oj tak tą całą Lisę. Nawet nie podała mi ręki. Jest strasznie chamska- stwierdziłam
-No dokładnie. Ale podobno dostała pracę bo to kuzynka prezesa
-To wszystko wyjaśnia- zaśmiałam się

Po zakończonej rozmowie poszłam do domu nie chciało mi się czekać na Łukasz ponieważ kończył później.

ŁUKASZ:

Jestem tak bardzo szczęśliwy z tego, że będę miał córkę. Wiem, że trochę przesadzam ponieważ każdy mi to mówi, ale nic na to nie poradzę po prostu chcę dla Weronisi jak najlepiej. Po treningu i przebraniu się szedłem sobie korytarzem gdzie wpadła na mnie ta cała Lisa. Strasznie się na nią w kurzyłem, za to jak potraktowała Weronikę.
-Oj tak bardzo Cię przepraszam- powiedziała widać, że sobie to zaplanowała
-Nic się nie stało, ale następnym razem uważaj. Dobrze?
-Oj jaki jesteś nie przyjemny. Może pójdziemy na kawę?
- Nie nie pójdziemy. Zrozum kobieto mam żonę i nie długo będę miał córkę odczep się ode mnie i jeszcze raz zobaczę, że będziesz tak nie przyjemna dla moje żony to inaczej porozmawiamy. - jak najszybciej wyszedłem z klubu i pojechałem do domu gdzie czekała na mnie moja piękna żona.

-----------------------------------------------------------------------------

Cześć kochane. Tak mi się coś wydaje, że to opowiadanie czyta tylko Klaudia, ale chce wam powiedzieć, że i tak je skończę specjalnie dla niej :) Kochana dzięki że jesteś i komentujesz każdy rozdział jesteś wielka :) Jest to dla mnie duża motywacja:) przepraszam za mój błąd zamiast dodać rozdział 27 to dodałam 28 ale już poprawiłam ;) 


STRÓJ WERONIKI:

niedziela, 20 października 2013

ROZDZIAŁ 26

Weszłam do gabinetu gdzie była młoda lekarka:
-Dzień dobry- powiedziałam nie pewnie
-Dzień dobry. Zapraszam panią na fotel- wskazał mi ręką.

Położyłam się i podciągnęłam moją bluzkę. Lekarka polała mój brzuch strasznie zimnym żelem i przyłożyła aparaturę do mojego brzucha. Chwile czekałam za nim cokolwiek powiedziała:
-Gratuluje pani. Jest pani w ciąży początek drugiego miesiąca- uśmiechnęła się do mnie, a ja uroniłam łzy z szczęścia. Od razu pokochałam to dziecko.- Proszę nie płakać.
-Ja po prostu, ze szczęścia- uśmiechnęłam się
-Proszę się wytrzeć i ubrać. Wydrukować pani zdjęcia?
-Tak po proszę.

Doktor wypisała mi jeszcze receptę na witaminy dla kobiet w ciąży i mogłam opuścić gabinet. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Więc zadzwoniłam do Julki i jej powiedziałam bardzo się cieszyła. Po zakończonej rozmowie. Szybko pobiegłam na stadion gdzie Łukasz miał trening.
-Uważaj bo się zabijesz- powiedział Kevin
-Nie martw się nic mi nie będzie. Kinga jest u siebie?
-Jest, ale ja myślałem, że ty do Łukasza.
-Myślenie Ci nie wychodzi- zaśmiałam się i poszłam do Kingi

Weszłam do jej gabinetu. Kinga bardzo się ucieszyła gdy mnie zobaczyła:
-Wercia jak dobrze, że Cię widzę. Muszę Ci coś powiedzieć- cała tryskała pozytywną energią
-Ja też muszę Ci coś powiedzieć, ale Ty mów pierwsza.
-Werka jestem w ciąży.
-Aaaa to super bo ja też- krzyknęłam na cały głos Kinga do mnie podbiegła i mnie przytuliła
-Jejku, ale my mamy szczęście. tak bardzo się cieszę
-Ja też, że będę mamą i ciocią- zaśmiałam się - który miesiąc?
-Drugi, a ty?
-początek drugiego. Grzesiek wie?
-Tak wie powiedziałam mu wczoraj.
-Łukasz nie wie bo dziś właśnie się dowiedziałam. Trochę się boje  mu powiedzieć
-Weź przestań będzie latał jak małe dziecko ze szczęścia. Może powiemy mu to teraz po treningu co ty na to razem?
-Ok może być

Wyszłyśmy od Kingi z pokoju i poszłyśmy na murawę:
-Dzień dobry Weroniko- przywitała mnie Klopp
-Dzień dobry. Możemy chwilę popatrzeć ?
-Możecie. Teraz patrzcie jak daje im wycisk- zaśmiał się- no chłopcy teraz dobieramy się  w drużyny i gramy.

Łukasz jak mnie zobaczył uśmiechał się a ja odwzajemniałam miły gest. Po treningu. Na murawie został Łukasz, Robert, Kuba, Mario i Marco. Kinga podeszła do Łukasza
-Łukasz mogę Cię na chwile poprosić? - Łukasz podszedł do nas bliżej- Chciałam Ci powiedzieć, że będziesz wujkiem.
-Kochana to świetnie. Gratulacje.- pocałowała ją i przytulił
-Dziękuje, ale chyba sobie też je możesz złożyć- Łukasz spojrzał na mnie i do mnie podszedł.
-Kochanie czy Ty?
-Tak Łukasz będziesz tatą- Łukasz wziął mnie na ręce i obrócił raz wokół własnej osi.- Boże będę Ojcem- krzyknął z całej siły. Chłopcy do nas podeszli i Kuba wziął mnie na ręce i zaczął podrzucać- Ej przestańcie- zabrał mnie od niego i mocno przytulił- Teraz jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem. Kocham Cię- nie mogłam nic wydusić po prostu się popłakałam- Ej nie płacz słońce
-Kochanie to ze szczęścia. Kocham Cię- pocałowałam go

Chłopcy nam pogratulowali i poszliśmy do domu. Po wspólnej kolacji. Leżeliśmy razem w sypialni:
-Pokazać Ci coś? - zapytałam
-No oczywiście- wyjęłam z torebki zdjęcie USG
-To jest nasze dziecko Łukasz- popatrzyłam mu w oczy, a on mnie pocałował
-Dziękuje Ci, że jesteś ze mną ...

------------------------------------------------------------------------
Cześć moje drogie dodaje ten rozdział ponieważ mam dobry humor i dobrze mi się pisało. Teraz kolejny dodam jak będzie przynajmniej 3 komentarze jak nie to kończę pisanie.

STRÓJ WERKI:


czwartek, 17 października 2013

ROZDZIAŁ 25

Wylądowaliśmy na lotnisku w Dortmundzie . Miała być po nas Julka, ale zamiast jej zobaczyliśmy Mario z Marcelem. Chłopczyk ledwo co do nas biegł bo nie dawno nauczył się chodzić:
-Cześć mój skarbeczku- Werka wzięła małego na ręce.
-Cześć wam- podszedł do nas Mario- U jak ładnie wyglądasz i ta opalenizna- skierował się Mario do Wery
-Dziękuje Ci. Czemu Julki nie ma?
-Musiał jechać do pracy wezwali ją. Dlatego ja jestem.- Julka i Wera pracują razem jednym z państwowych gabinetów stomatologicznych w Dortmundzie. Ania natomiast została z Matem w domu.

Poszliśmy do samochodu:
-Mario?
-Tak?
-Czy mógłbyś mnie zawieść do pracy? Pomogę Julce i szybciej do was dołączymy- powiedziała Wercia.
-Ale kochanie na pewno jesteś zmęczona. - powiedziałem
-Ciekawe czym? Leżeniem na plaży i spędzaniem czasu z takim wspaniałym mężem jak ty?
-No dobrze to się zgadzam.

WERONIKA:

Chłopy mnie podwieźli do pracy. Poszłam na naszą recepcje w pracy gdzie siedziała miła starsza pani Nina.
-Dzień dobry pani- przywitałam się
-Dzień dobry dziecko. Jak było na wakacjach?
-Świetnie. Gdzie jest....- chciałam zapytać o Julkę, ale akurat wyszła z gabinetu.
-Jejku Werka jesteś- przytuliła mnie na przywitanie.- Mów jak było
-Cudownie. Śliczne widoki i Łukaszek wspaniały.
-No tak on zawsze był wspaniały. Przepraszam, że was nie zabrałam z lotniska, ale wezwali mnie i nie miałam co zrobić
-No co Ty nie ma za co rozumiem. A dużo masz pacjentów?
-Jeszcze czterech 
-To ja mogę przyjąć pacjenta będzie szybciej co Ty na to?
-Świetnie.

Przebrałam się jak najszybciej i zaprosiłam pacjenta do siebie. Wykonałam moją prace i po zakończonych czynnościach powrotem się przebrałam. Wyszłam z Julką z gabinetu i ruszyłyśmy w stronę domu Julki i Mario:
-Co tak długo? Myślałem, że was już nie będzie- zaśmiał się Mario
-Musiałyśmy przyjąć pacjentów kochanie- powiedziała Julka- A gdzie Łukasz?
-A bawi się z Marcelkiem. Może zrobimy coś na kolacje?
-No to chodź do kuchni- poprosiła go Julka i tak zrobili.

Ja poszłam do Łukasza:
-I jak?
-Dobrze mały prawie zasypia- powiedział szeptem. Tak ślicznie wyglądał kołysając go delikatnie na rączkach.
-Kocham Cie Łukasz ty jesteś taki troskliwy.
-Ja ciebie też słońce.- położył małego do łóżeczka i wyszliśmy z pokoju.

Po zjedzonej kolacji wróciliśmy do domu

MIESIĄC PÓŹNIEJ:

Od samego rana trochę źle się czułam, ale poszłam do pracy tak jak zawsze. Przywitałam się  z panią Niną i się przebrałam,aby być gotową do pracy. Wyszłam z gabinetu po karty pacjentów. Na korytarzu jeszcze nikogo nie było oprócz pani Niny i Julki. Zakręciło mi się w głowie i straciłam równowagę. Julka do mnie podbiegła i mówiła po polski z resztą jak zawsze rozmawiamy między sobą.
-Boże Wera co Ci jest? - złapała mnie i posadziła na krześle. - Musisz iść do lekarza zrobić badania.
-Julka ja chyba wiem co mi jest. - złapałam ją za rękę
-No to co ?
-Ja chyba jestem w ciąży tak czuje kobieta o tym wie- od ponad 2 tygodni spóźnia mi się okres i źle się czuje więc tak pomyślałam
-Wera w takim razie musisz to sprawdzić. Ja Cię zastąpię, a ty leć na dół do przygodni i wykonaj USG.
-Na prawdę byś to zrobiła?
-No tak czubku. Dla ciebie wszytko. Przebierz się i leć.

Tak też zrobiłam przebrałam się i poszłam do przychodni na dół aby dowiedzieć się czy mam racje...

------------------------------------------------------------------------------
Cześć kochane mam nadzieje że tydzień mija wam fajne ;) dodaje kolejny ponieważ dobrze mi się piszę. Ma, nadzieje że pozytywnie go oceniacie i wyrazicie swoje opinie w komentarzach ;) Pozdrawiam i całuje Lena :*

poniedziałek, 14 października 2013

ROZDZIAŁ 24

W mieszkaniu byli już Marco z Mario oraz chłopacy, Grzesiek i Agata.
-Wera Łukasz i Kuba już podjechali musimy do nich wyjść- powiedziała Kinga

Wyszłam z mieszkania i podeszłam do Łukasza. Zastanawiałam się co powie na mój wygląd, sukienkę, fryzurę. Stał tak i się we mnie patrzył
-Weronisiu ja nie wiem co mam powiedzieć....Boże aż mnie zatkało. Wyglądasz ślicznie. Jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi. Kocham Cię.- strasznie się wzruszyłam
-Jejku Łukasz tak bardzo Cię kocham
-Dobra dosyć tych czułości do mieszkania bo nie zdążycie na ślub- ponaglił nas Kuba- Wercia ślicznie wyglądasz- puścił mi oczko

Weszłam z Łukaszem do domu i uklękliśmy do błogosławieństwa przez rodziców. Na końcu błogosławił nas mój tata. Wstaliśmy i tata mocno mnie przytulił i powiedział, że bardzo kocha. Podszedł również do Łukasza i powiedział mu: ,,Dla mnie zawsze będziesz mistrzem Łukaszku bardzo Cię kocham bo jesteś moim bratankiem i cieszę się, że Weronika będzie miła takiego męża. Opiekuj się nią. " W tedy wiedziałam, że między tatą a Piszczkiem na stał spokój byłam podwójnie szczęśliwa.

ŁUKASZ:
Siedzieliśmy w kościele za nami siedział Kuba z Kingą ponieważ są Świadkami. Ksiądz poprosił nas o przysięgę małżeńską;
-Ja Łukasz biorę Ciebie Weroniko za żonę i ślubuje Ci miłość wierność oraz uczciwość małżeńską o raz to, że nie o puszczę Cię aż do śmierci. - widziałem ogromne wzruszenie Weroniki po policzku poleciało jej kilka łez które wytarłem opuszkami palców.
-Ja Weronika biorę Ciebie o to Łukaszu za męża i ślubuje Ci miłość wierność oraz uczciwość małżeńską i oraz ro, że nie opuszczę Cię aż do śmierci. - powiedziała łamiącym głosem
-Ogłaszam was o to małżeństwem co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela...- powiedział ksiądz

Po całej ceremonii udaliśmy się do domu weselnego pod warszawą. Nasz droga była pełna szczęścia i radości Weronika cały czas się uśmiechała. Goście trąbili przez całą drogę. Gdy byliśmy na miejscu przeniosłem Wercie przez próg, a następnie zaczęliśmy pić nasze zdrowie. Po chwili był pierwszy taniec. Naszą wspólną piosenką była piosenka Sylwii Grzeszczak ,,Księżniczka". Tańczyliśmy przytuleni do siebie
-Kocham Cię skarbie- powiedziała do mnie i pocałowała mnie
-Ja Ciebie też jesteś moim największym skarbem kochanie

6 GODZIN PÓŹNIEJ :
Była już godzina 1 w nocy  wszyscy dobrze się bawili, a szczególnie Mario z Marco:
-Ej a co powiedziałeś Julce? -zapytał się Robert Mario
-Nie martw się spałem w sypialni. Powiedziałem jej prawdę.
-A ty znasz prawdę ? - zapytał z ironią Mario
-No właśnie ty chyba nic nie pamiętasz- Stwierdziłem
-Powiedziałem, że po prostu się po biłem z jakimś kolesiem. Powiem wam, że nie chce poznać prawdy
-O czym tak plotkujecie? -zapytały dziewczyny
-A nic tak sobie gadamy- powiedział Kuba
- W takim razie chodź kochanie zatańczymy- Agata wzięła Kubę do tańca
-Braciszku może zatańczysz w końcu z siostrą- zaśmiała się Kinga
-No chodź ty moja siostro. A ty kochanie czekaj na mnie bo zaraz zatańczymy- powiedziałem do Wery
-Już za późno bo ta piękna dama tańczy ze mną- Grzesiek wziął Werę i zaczęli tańczyć


4 DNI PÓŹNIEJ:

Właśnie spacerujemy sobie brzegiem morza przy zachodzie słońca. Fale delikatnie dotykają  naszych stóp. Jesteśmy w podróży poślubnej  na Sycylii niestety jutro o 14 wylatujemy do Dortmundu. Spacerowaliśmy tak bardzo długo aż w końcu się ściemniło.
-Może położymy się tu na plaży? - zapytałem
-Mam koc w torbie to go położę- też tak zrobiła.
Położyliśmy się na kocu i patrzyliśmy w niebo. Było takie piękne na którym było pełno gwiazd. Noc była bardzo ciepła:
-O, Łukasz zobacz! Spadająca gwiazda. Pomyśl sobie życzenie- powiedziała patrząc w niebo
-Nie muszę- w tedy spojrzała na mnie - ono już się spełniło.- spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami
-Jesteś kochany. Obiecaj mi, że nie pokochasz innej...
-Nie mogę- zaśmiałem się
-Dlaczego?
-Bo na pewno pojawi się inna, którą będę kochał tak jak ciebie.-Wera miła minę nie zbyt wesołą- ale ona będzie do Ciebie mówić ,,mamusiu"- pocałowałem ją w usta
-Kocham cię i to bardzo. - pocałowała mnie jeszcze raz


Leżeliśmy tak na plaży aż zasnęliśmy wtuleni w siebie. Promienie słońca wybudziły mnie z mojego snu. pierwsze co zrobiłem pocałowałem Wercie w policzek i zobaczyłem godzinę była 9:
-Weruś kochanie wstawaj musimy iść do hotelu
-Boże Łukasz my tu spaliśmy? - zacząłem się śmiać
-Tak skarbie. Ale musimy już iść się spakować.

Zabraliśmy koc i swoje rzeczy. Ruszyliśmy do hotelu. Każde z nas wyszykowało się i poszliśmy do hotelowej restauracji na śniadanie. Po powrocie spakowaliśmy swoje ubrania. Werka poszła na balon:
-Ale tu pięknie- wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy, a ja ją obiełem w pasie
-Obiecuje Ci, że jeszcze tu wrócimy, ale we trójkę. - pocałowałem ją
-Głupi jesteś, ale za to Cię kocham.
-I dlatego za mnie wyszłaś skarbie - bardzo lubiłem się z nią droczyć


--------------------------------------------------------------------------
Cześć moje kochane dodaje kolejny rozdział ponieważ mam wenę na kolejne rozdziały. Proszę też również o komentowanie :) Jeżeli macie jakieś pytania do bohaterów czy bohatera to zadajcie je w komentarzu. Może ułatwi wam to zrozumienie nie których sytuacji :)
Pozdrawiam Ciepło Lena :*


SUKNIA ŚLUBNA WERONIKI:


STROJE WERY:






piątek, 11 października 2013

ROZDZIAŁ 23

WERONIKA:

Jestem w Polsce a konkretniej w mieszkaniu Kuby i Agaty ponieważ wczoraj miałam wieczór panieński:
-Jejku dziewczyny, ale mnie głowa boli nigdy tak nie miałam- powiedziała Kinga
-No ładnie się bawiłaś tańcząc na rurze- odpowiedziałam
-Wera weź mnie nie dołuj
-Ej a gdzie my w ogóle jesteśmy- zapytała Ania, a ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu, że ona nawet nie wie gdzie jest
-To Ty też się zabawiłaś moja droga jesteśmy i Agaty i Kuby w mieszkaniu- odpowiedziałam

Do drzwi zadzwonił dzwonek. Oczywiście wszystkie zaczęły stękać, że za głośno. Agata wstała i poszła otworzyć:
-Mamusiu- krzyknęła Oliwka.Którą przyprowadziła babcia.
-Cześć skarbie. Mamo miałaś ją przyprowadzić o 14- powiedziała Agata
-Córciu jest już 15. Ja muszę już iść bo mam lekarza na 16. Trzymaj się
-Boże dziewczyny jest już 15
-Jak to przecież...- nie uwierzyłam, ale zobaczyłam na zegarek i to była prawda- Kinga wstawaj musimy jechać do domu i to jak najszybciej przecież jutro mam ślub
-Spokojnie zdążysz przecież masz wszystko zapięte na ostatni guzik
-Ale ja muszę odpocząć doprowadzić się do kultury. Zobacz jak ja wyglądam
-Daj spokój. Zobacz jak my wyglądamy. Ty przynajmniej jakiś umiar miałaś - powiedziała Julka
-Dobra zabieram rzeczy i idziemy. - powiedziała Kinia

ŁUKASZ:

-Łukasz wstawaj mamy samolot za 2 godziny no szybko- krzyczał na mnie Kuba
- No już wstaje- wstałem i poszłem do łazienki.
Mój wieczór kawalerski zakończył się o 5 rano był na prawdę świetnie. Kuba z Mario na prawdę się postarali. Było dużo ładnych dziewczyn, ale żadna nie była tak piękna jak moja Wercia. Wyszedłem z łazienki i zjadłem śniadanie i jak najszybciej pojechaliśmy na lotnisko.

3 GODZINY PÓŹNIEJ:
-Ciekawe Kuba jak wytłumaczysz Agacie siniaka na ręku- zaśmiał się Mario
-Ja jak założę koszulę to moje go nie będzie widać, ale za to twojego na oku to będzie widać z daleka- zaśmiał się Kuba, w tedy popatrzyłem na Mario, który rzeczywiście miał siniaka na oku
-Co Ty gadasz przecież ja nic nie mam- oburzył się Mario
-A widziałeś się w lustrze- spytał Robert-Kuba podał mu telefon, aby mógł się spojrzeć
-Ja nie mogę co mi sie stało. Jejku co ja powiem Julce- był cały przerażony
-Pantoflarz - zaczął się z niego śmiać Marco- Było trzeba nie bić się z mięśniakiem. Tylko grzecznie siedzieć

W końcu wylądowaliśmy była godzina 16 i najpierw pojechaliśmy odwieść Mario i Marco do Ani domu gdzie była też Julka z dzieciakami:
-Kochanie jak dobrze Cię widzieć- krzyknęła Julka rzucając się na Mario
-Ja też się cieszę skarbie -pocałował ją
-Jejku Mario co ty masz ?
-A nic.- powiedział zmieszany,a każdy się z niego śmiał
-Powiedz mi bo jak nie to będziesz spał w salonie.
-A mogę wytłumaczyć Ci w domu. Przepraszam was, ale ja już idę do domu- Mario szybko wszedł do domu.

W końcu byłem w moim starym, domu. Kuba u mnie nocuje po to, aby pomóc mi w jutrzejszym dniu.

WERONIKA:

Byłam już w domu z Kingą i zadzwonił do mnie Łukasz:
-Cześć skarbie. Ja już jestem w Polsce. I chciałbym Cię dziś zobaczyć nie widziałem Cię 4 dni.Tęsknie strasznie, ale mama mówi, żebym wytrzymał do jutra
-Cześć. Ja tak samo tęsknie kochanie. Jutro się zobaczymy. Bardzo Cię kocham. Łukasz?
-Tak?
-Denerwujesz się ? Tak trochę? -zapytałam
-Nie. Wcale ponieważ spełni się moje marzenie. Kocham Cię. Nie denerwuj się i idź spać.
-Dobrze- rozłączyłam się i położyłam do łóżka.
-Gadałaś z Łukaszem ? - zapytała Kinga
-Tak. Kinga boje się.
-No Wercia weź przestań. Ja też się denerwowałam, a teraz jestem szczęśliwa.
-No tak, ale Ty się denerwowałaś jak wyglądasz, a ja  po prostu się boje.- Kinga mnie przytuliła
-Będzie dobrze,a teraz śpij kochana.

Nie mogłam spać całą noc po prostu się bałam jak to wszystko wyjdzie z resztą chyba jak każda dziewczyna:
-Werka wstawaj jest 11- przebudzała mnie Kinia
-Tak już wstaje

Wstałam poszłam do łazienki na poranną toaletę i zeszłam na dół do rodziców i Kingi na śniadanie :
-I jak Weronisiu samopoczucie ? - zapytała mama
-Ok .
-To teraz jedz bo nie możesz się szykować na pusty żołądek- rozkazał mi tata

Po śniadaniu poszłam się wykąpać potem wyszłam w moim szlafroku z łazienki do pokoju i czekałam na fryzjerkę. W końcu się zjawiła. Uczesała mnie Kingę i moją mamę. Później mnie umalowała. Została mi tylko jeszcze sukienka, ale na to było za wcześnie. Do domu wparowała Ania z Julką :
-Boże Wera...Jejku jak Ty pięknie wyglądasz- powiedziała Ania widać było jej wzruszenie
-Ania daj spokój przecież jeszcze sukienka dodatki
-Na prawdę pięknie- dodała Julka
-Dzięki dziewczyny, że ze mną jesteście. Wy też wyglądacie obłędnie.

Po godzinie mogłam już założyć moją wymarzoną sukienkę, więc tak zrobiłam.
-Wecia wyglądasz na prawdę pięknie. Jesteś jak księżniczka- przytuliła mnie Kinia.
-Na serio jesteś śliczna- powiedziała Ania
-Dziewczyny przestańcie bo się po płacze.

----------------------------------------------------------------------------
Za prośbą moich stałych czytelniczek Natalii , Klaudii i Marty postanowiłam dla was moje kochane jeszcze poprowadzić tego bloga. Dajecie mi na prawdę dużo radości komentując te opowiadanie jestem strasznie wdzięczna kochane :* Specjalnie dla was jest ten rozdział. Będę dodawała rozdziały chyba 2 razy w tygodniu :)


STROJE WERONIKI:




STRÓJ JULIA NA ŚLUB WERY:


SUKIENKA ANI NA ŚLUB:


SUKIENKA KINGI NA ŚLUB:

A jaką będzie miała sukienkę na ślub Weronika dowiecie się w następnym rozdziale :)



                                             

wtorek, 8 października 2013

ROZDZIAŁ 22

-Werka! Jest już Ania z Marco- krzyczała moja ciocia
-Już idę- zeszłam z góry- Cześć ja już gotowa- uśmiechnęłam się
-Powiem wam, że macie cudnego synka- powiedziała ciocia
-Bardzo dziękujemy - odpowiedziała Ania

Wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy w stronę stadionu. Szliśmy tak z 40 minut, aż w końcu dostaliśmy się na nasze upragnione miejsca.  Chłopcy wyszli i wszyscy zaczęliśmy śpiewać hymn. Chociaż dla Marco był to nie lada wyczyn, ale i tak pięknie mu poszło. Pierwszy gwizdek i od razu emocje. Dania przy naszej bramce, ale piękna asekuracja Piszczka i nie mieli szans. W 7 minucie Błaszczykowski  strzelił bramkę, która była niesamowita bo jeden na dwóch, ale sobie poradził. Rywale nie długo po tym odpowiedzieli nam bramką. Ale nasza drużyna się nie poddawała i Łukasz wykonał śliczną bramkę. Byłam tak bardzo szczęśliwa:
-Ale ładnie sobie poradził ten nasz Łukasz- pochwalił go Marco
-Bo on jest bardzo zdolny- dokończyłam

Kolejną bramkę strzelił Mateusz Klich, a w następnej połowie strzelili nam bramkę rywale. I w taki sposób wygraliśmy 3:2. Wracając do domu zatrzymali nas a raczej Marco czterech chłopaków, którzy zapewne również wracali z meczu sądząc po stroju:
-Przepraszamy bardzo, ale możemy z panem zdjęcie?- zapytali po Polsku, Marco nic nie rozumiał więc, z Anią zaczęłyśmy się śmiać.
-Wiecie co on nie rozumie po Polsku, ale ja mu przetłumaczę- powiedziałam z uśmiechem
-A Ty przypadkiem nie jesteś narzeczoną Piszczka ?- zapytała jeden z chłopaków
-Tak jestem- uśmiechnęłam się i przy okazji wytłumaczyłam Marco o co chodzi. Piłkarz od razu się zgodził.

Z robiłam chłopakom zdjęcie:
-Pozdrów Piszczka i powiedz, że świetnie gra- powiedzieli równocześnie
- Obiecuje, że pozdrowię i przekaże.
-Nie wiedziałem, że w Polsce też jestem znany- powiedział Marco
-No jesteś i to nawet nie wiesz jak- zaśmiałam się

Byłam już w domu:
-Ale ładnie dziś zagrali dawno z nikim nie wygraliśmy, a tu proszę taka niespodzianka- powiedział wujek gdzie wspólnie siedzieliśmy na kanapie
-Tak to prawda pięknie zagrali. Było sporo emocji. Przepraszam ale pójdę do łazienki bo już późno

Tak też zrobiłam wzięłam prysznic i zeszłam do cioci i wujka. Łukasza, jeszcze nie było, ale właśnie ktoś wszedł do mieszkania:
-Skarbie jestem tak bardzo z Ciebie dumna- rzuciłam się mojemu ukochanemu na szyje
-Cieszę się, że Ci się podobało słońce- pocałował mnie
-Spotkałam pewnych chłopaków i kazali Cię pozdrowić i powiedzieć, że świetnie grasz.
-Hmm dziękuje bardzo. Szkoda tylko, że ja też ich nie mogę pozdrowić. Idę do łazienki

Bardzo szybko z Łukaszem zasnęliśmy.

9 MIESIĘCY PÓŹNIEJ:

Właśnie ukończyłam moje studia z resztą tak samo jak i Ania i Julka. One miały o wiele trudniej bo mają małe dzieci. Wyszłyśmy z uczelni pod nią stał Łukasz:
-Gratulacje kochane- przytulił każdą z nas
-Dziękujemy
-Mam to znaczy wszyscy mamy dla was niespodziankę. Ja zabieram Were, a wy lećcie do domu i wszystkiego się dowiecie.- Łukasz szybko pociągnął mnie za rękę i kazał wsiadać do samochodu
-Powiesz mi o co chodzi?
-Nie. Pojedziemy do domu przebierzesz się i wychodzimy

Tak też zrobiłam. Łukasz zawiózł mnie do jakiegoś klubu byli już w nim Ania z Marco Julka z Mario i Kinga z Grześkiem
-No to jak już jesteśmy w komplecie to chyba możemy zacząć opijać sukces dziewczyn- powiedział Mario
-Też tak uważam- dodał Marco- w takim razie lecę po coś mocniejszego- i poleciał do baru
-Wercia gratuluje Ci- powiedziała Kinia 
-Dziękuje kochana
-To dawaj idziemy na parkiet trzeba potańczyć - i pociągnęła mnie.

Zaczęłyśmy dobrze się rozkręcać dołączyły do nas Ania z Julką i a chłopcy pomagali sobie alkoholem.
W końcu do nas dołączyli:
-No to Wercia teraz musisz zatańczyć z narzeczonym- Łukasz przytulił mnie i zaczęliśmy tańczyć.

Uwielbiałam z nim tańczyć czułam się w tedy taka bezpieczna. O koło godziny 2 w nocy Mario już leżał pod stołem, Łukasz jeszcze jakoś kontaktowała, ale nie było za dobrze i rozmawiał z Grześkiem chociaż nie wiem czy można to nazwać rozmową skoro każdy mówił o czymś innym . Marco chyba najlepiej trzymał fason i pojechał grzecznie do domu z żoną
---------------------------------------------------------------------------------
Cześć uważam, że nie ma sensu prowadzenia tego bloga i zakończę tak jak najszybciej będzie to możliwe :(
Nawet już nie proszę o komentarze ponieważ  nie ma to najmniejszego sensu.









czwartek, 3 października 2013

ROZDZIAŁ 21

- Powiecie mi o co chodzi!
-Chodzi o to, że jesteś naszą adoptowaną córką- powiedział mój tata na początku nie mogłam w to uwierzyć przecież to nie możliwe.-Weronisiu zachowywałem się tak ponieważ myślałem, że się o tym dowiesz gdy  z Łukaszem będziecie chcieli robić jakieś badania genetyczne kiedy zdecydujecie się na dzieci. Po prostu bałem się, że Cię stracę!
-Tato, ale Ty mnie prawię straciłeś! Ja kocham Łukasza i nic by to nie zmieniło!
-Tak wiem i bardzo Cię za to przepraszam.Wybacz nam, że nie powiedzieliśmy Ci o tym wcześniej - tata schował twarz w dłonie, a mam siedziała bez ruchu na kanapie
-Mamo tato wy zawsze będziecie moimi rodzicami bardzo was kocham i nie ważne, że jestem adoptowana. Nie mam do was żadnych pretensji jedynie co to mogę wam podziękować chodź wiem, że żadne słowa nie ukażą tego jak bardzo chcę wam podziękować. Wychowaliście mnie jak własną córkę zawszę staliście za mną murem. Daliście dużo miłości. Była bym głupia gdybym była na waz zła.- Mówiłam to wszystko szczerze zawsze miałam do tego takie podejście. Nigdy nie rozumiałam dzieci które były złe na swoich przybranych rodziców. chodź byłam bardzo zaszokowana całą historią.
-Córeczko tak bardzo cię kocham i dziękuje za tak wspaniałe słowa- podeszła do mnie mama, która płakała
-Ja Was też bardzo kocham- przytuliłam mamę i tatę - Mam pytanie czy ktoś oprócz nas wie o tym, że jestem adoptowana?
-Nie nikt o tym nie wie. Adoptowaliśmy Cię gdy miałaś miesiąc, a w tedy mieszkaliśmy w Poznaniu.
-Dobrze. Ja osobiście wolałabym o tym nikomu nie mówić to znaczy powiem Łukaszowi.
-Dobrze jak wolisz kochanie- powiedział tata

Posiedziałam jeszcze trochę z rodzicami i pojechałam do hotelu gdzie odbywało się zgrupowanie. Szłam bardzo szybko i niechcący wpadłam na Kubę:
-Ej co tak biegniesz? Stęskniłaś się za Łukaszem?
-Można tak powiedzieć. Powiesz mi jak mam dość bo tu jest tyle tych pokoi, że można się gubić
-Jasne musisz iść do końca korytarza a potem iść w prawo, a tam będzie pokój 128
-Dziękuje Ci bardzo- uśmiechnęłam się i ruszyłam do Łukasza. Zapukałam i weszłam. Leżał na łóżku słuchając muzyki- Cześć skarbie
-Cześć słońce. Coś się stało?
-Tak muszę Ci coś powiedzieć- Łukasz przytulił mnie- Mam nadzieje, że to co powiem nie zmieni nic między nami. Jestem adoptowana- wtuliłam się w niego
-Skarbie nic to nie zmienia nadal Cię kocham!- pocałował mnie w czoło- Jesteś zła na rodziców?
- Nie w końcu to dzięki nim spotkałam Ciebie miałam tak świetne dzieciństwo. Nie ważne kto mnie urodził ważne kto chował to są moi prawdziwi rodzice.
-Tak się cieszę, że nie jesteś zła i jestem z Ciebie dumny, że mam tak mądrą i piękną narzeczoną- pocałował mie czulę w usta.-Ale wiesz co? Masz chyba troszeczkę przykrótką tą sukieneczkę
-Oj skarbie wcale nie- uśmiechnęłam się - Muszę już lecieć bo umówiłam się z Anią- pocałowałam go w usta
-No już jeszcze mam godzinę wolnego. Zostań.
-Na prawdę nie mogę. Muszę już iść. Papa Kocham Cię- wyszłam z pokoju.
-Ładna sukienka- powiedział Lewy
-A jakie nogi- dokończył Szczęsny uśmiechnęłam się i wyszłam z hotelu. Prosto poszłam do Ani.

-Hej Werka
-Cześć Aniu- weszłam do domu rodzinnego brunetki- Gdzie jest Mat?
-W pokoju śpi. Mieliśmy dziś z Marco iść na romantyczną kolacje, ale nie pójdziemy
-Czemu?
-Mama miała zostać z Matem, ale musiała jechać do koleżanki
-Nie ma problemu ja wezmę Mata do siebie na noc
-Wera nie chcę Cię, aż tak przemęczać
-No chyba żartujesz. Pakuj mi Mata rzeczy i go zabieram
-Dziękuje- uściskała mnie i poszła na górę spakować małego.

Mat jeszcze spał więc delikatnie wsadziłam go do wózka. Wyszliśmy z mieszkania dziewczyny:
- Weronika ?- podeszła do mnie ciężarna kobieta- Nie pamiętasz mnie? Jestem Zuza Wolska z liceum
-A już pamiętam. Ładnie wyglądasz. Gratulacje z powodu ciąży- uśmiechnęłam się
-Dziękuje za miesiąc przywitam na świecie Kornelie. A Twój synek ile ma?
-Nie to nie mój syn to Ani synek Mat ma 2 miesiące i Marco Reus. Piłkarza bardzo znanego.-dodałam 
-A tak słyszałam. Julka chyba też z jakimś piłkarzem Mario tak?
-Tak to prawda. Dobrze im się układa- specjalnie wszytko mówiłam ponieważ Zuza zawsze była wredna w stosunku do mnie Ani i Julki
-No tak, ale za to z Tobą była jakaś afera- zaśmiała się- żeby wiązać się z własnym bratem i to dla pieniędzy bo piłkarz to chyba przesada.
-Kocham Łukasza, a on mnie dlatego z nim jestem. To nie jest Twoja sprawa. Przepraszam, ale się śpieszę

Weszłam do domu ciocia od razu gdy zobaczyła małego straciła głowę nosiła go, karmiła, śpiewała i nawet uśpiła.  Rano gdy wstałam małego nie było przymnie strasznie się zdenerwowałam. Jak najszybciej zeszłam na dół.
-Już wstałaś? -zapytał wujek
-Tak. Gdzie jest Mat?
-Ciocia bawi się z nim w salonie. Bardzo by chciała mieć wnuki z resztą ja też. Rozumiem Ciebie i Łukasza wy macie trudniejszą sytułacje, ale Kinga i Grzesiek mogli by już mieć dzieci- Byłam zaszokowana wujka wypowiedzią.
-Może nie długo Kinga z Grześkiem się postarają- dość sztucznie się uśmiechnęłam

O godzinie 14 zabrałam małego i zaprowadziłam do jego rodziców:
-Dziękujemy Ci, że się nim zajęłaś . Jesteśmy strasznie wdzięczni- powiedziała Ania
-No co Ty nie ma za co Ciocia bardzo się ucieszyła, że mogła go zobaczyć. A jak było na kolacji?
-Cudownie.Dawno tak między nami nie było- uśmiechnęła się. Widać, że jest bardzo szczęśliwa.
-Cieszę się, ale teraz muszę już lecieć bo idę na mecz Łukasza
-A z kim idziesz?- zapytał Marco
-Niestety sama- nie byłam z tego powodu zadowolona ponieważ zawsze chodziłam z kim
-Mamy dla ciebie niespodziankę. Idziemy z Tobą - krzyknął Reus
-To świetnie tak bardzo się cieszę.- byłam na prawdę bardzo zadowolona
-Będziemy po Ciebie o 19. - dokończyła Ania
-Świetnie będę czekać.

-----------------------------------------------------------------------------------
Cześć jest mi bardzo przykro ponieważ bloga prawie nikt nie komentuje nie wiem czy jest sens go prowadzić :( Dziękuje za to osobą które komentują regularnie. Jestem im za to bardzo wdzięczna :) Jeszcze raz wielkie dzięki :) 

STROJE WERCI:





ZUZA WOLSKA: